Rosjanie powinni porozumieć się z Białorusinami do niedzieli i wznowić transport ropy na Zachód – twierdzą nieoficjalnie znawcy rynku naftowego, z którymi rozmawiał reporter RMF FM Krzysztof Zasada.

Okazuje się, że wstrzymanie dostaw na Zachód to nie tylko nasz, ale w równej mierze również rosyjski problem. Jak nieoficjalnie mówią eksperci od kontraktów naftowych rosyjskich dostawców, brak tranzytu sprawia, że Rosja ma za dużo ropy. Magazyny w ciągu najdalej 5 dni zostaną całkowicie wypełnione.

Jeśli nie będzie porozumienia z Białorusią, Rosjanie będą zmuszeni obniżyć wydobywanie ropy, a to byłoby dla nich bardzo niekorzystne. Muszą się więc spieszyć z negocjacjami, ale na razie runda białoruskich rozmów jeszcze nie wystartowała. Strony wypracowują stanowiska. Nasze jest bardzo twarde, musimy więc znaleźć najmniejszą płaszczyznę porozumienia - powiedziała reporterowi RMF Anastazja Zimonina z rosyjskiego ministerstwa rozwoju gospodarczego i handlu. Rosja twierdzi, że dostawy ruszą, gdy Białoruś zrezygnuje z opłata tranzytowych.

Bruksela zaostrza ton w sprawie naftowego konfliktu

Komisja Europejska wzywa do natychmiastowego wznowienia dostaw ropy naftowej z Rosji, przesyłanej tranzytem przez Białoruś rurociągiem "Przyjaźń". Ferran Taradellas, rzecznik komisarza do spraw energii mówi wprost, że Rosja zaczyna być coraz mniej wiarygodnym dostawcą: Rosja dostarcza Europie produkty energetyczne od trzydziestu lat. I nie było problemów. Jednak ubiegłoroczna sytuacja z Ukrainą i problemy, które wystąpiły obecnie - z pewnością nie wpłyną dobrze na reputację Rosji jako wiarygodnego dostawcy.

Taradellas podkreślił, że to nie do przyjęcia, by dostawca, albo kraj tranzytowy, nie informował o podjętych krokach, które mogą mieć negatywny wpływ na przepływ surowca do odbiorców.