18-letni surfer zginął na skutek ataku rekina u wschodniego wybrzeża Australii. To już drugi taki wypadek w ciągu miesiąca - poinformowała tamtejsza policja.

Rekin zaatakował, kiedy młody mężczyzna surfował wraz kolegami około 100 metrów od brzegu na wysokości Riecks Point, niedaleko miasta Coffs Harbour w stanie Nowa Południowa Walia nad Oceanem Spokojnym.

Koledzy sprowadzili ciężko rannego w nogi surfera na plażę. Próbowali go reanimować, ale ranny po chwili zmarł.

Był to drugi śmiertelny w skutkach atak rekina u wybrzeży Australii w listopadzie. W ubiegły weekend rekin zaatakował i zabił młodego mężczyznę pływającego na desce u zachodniego wybrzeża Australii. Ciało mężczyzny znalazł spacerowicz na plaży w pobliżu miasta Gracetown, ok. 270 km na południe od Perth. Nikt nie widział ataku na surfera, ale rany na jego ciele nie pozostawiały żadnych wątpliwości, że padł on ofiarą rekina.

Ofiary dwóch poprzednich ataków - w 2004 i 2010 roku - to także surferzy.

(mal)