Google opublikował tzw. Raport Przejrzystości, który dotyczy zapytań ze strony rządów z całego świata o dostęp do informacji o użytkownikach lub próśb o usunięcie treści. Polskie władze wystąpiły do firmy o usunięcie z sieci 72 elementów oraz udostępnienie danych ponad 300 internautów.

Firma Google musi podporządkować się systemom prawnym państw, w których prowadzi działalność; musi też dostarczać władzom pewnych informacji m.in. na temat użytkowników. Jednocześnie w raporcie Google informuje swoich użytkowników o skali zainteresowania władz.

Z dokumentu wynika, że polskie władze w pierwszym półroczu tego roku wystąpiły trzy razy o usunięcie z sieci określonych treści. Łącznie wnioski dotyczyły 72 elementów, z czego jeden to wpis na blogu, jeden to film YouTube, a pozostałych 70 - to wyniki wyszukiwania. Raport nie informuje, jakich konkretnie elementów dotyczyły prośby władz państwowych.

Raport pokazuje też, ile razy władze państw zwróciły się z prośbą o wydanie danych internautów. Polskie władze 266 razy zażądały wydania danych internautów; dotyczyło to 319 użytkowników. Chodziło m.in. o adresy IP. Z tych żądań zrealizowano zaledwie 11 proc. Według przedstawicieli Google'a, wynika to głównie z błędów formalnych w zgłoszeniach urzędników. Dodała, że takie zgłoszenia muszą być zgodne z obowiązującymi przepisami prawa. Dla porównania w Stanach Zjednoczonych zrealizowano ponad 90 proc. takich żądań.

Najwięcej zgłoszeń o usunięcie treści wystosowały Niemcy. Władze tego kraju wysłały do Google'a łącznie 125 zgłoszeń o usunięcie ponad 2,4 tys. elementów. Władze Stanów Zjednoczonych zgłaszały się do Google'a 92 razy w sprawie usunięcia łącznie 757 materiałów i wpisów.

Ranking jest prowadzony od połowy 2009 roku. Wówczas na liście znalazło się sześć państw. W najnowszej edycji raportu jest ich już szesnaście.

Pełen "Raport Przejrzystości" dostępny jest tutaj.