Kursujący między południową Szwecją a Gdynią prom towarowo-pasażerski Stena Alegra osiadł na mieliźnie nieopodal Karlskrony. Powodem jest zerwana kotwica - poinformowała szwedzka straż przybrzeżna. Trwa akcja zapobiegająca wyciekowi paliwa.

Na pokładzie statku, który osiadał na mieliźnie, znajduje się 33-osobowa załoga, w tym Polacy. Nie ma pasażerów ani ładunków. Prom wczoraj oczekiwał w Karlskronie na poprawę pogody, ale silny wiatr spowodował zerwanie kotwicy i zepchnięcie jednostki na mieliznę w pobliskim archipelagu.

Według szwedzkiej straży przybrzeżnej istnieje ryzyko wycieku paliwa. Najbardziej niebezpieczna będzie operacja wyciągania promu z mielizny za pomocą holowników.

Na miejscu jest już holownik oraz statki straży przybrzeżnej, ale dopiero po południu zapadnie decyzja, jak wyciągnąć prom z mielizny.

Spuściliśmy łódź, żeby sprawdzić, czy są ślady wycieku. Nie znaleźliśmy. Krytyczny będzie moment wyciągania promu - powiedział szwedzkiemu radiu Jesper Bäckstedt ze straży przybrzeżnej.

Kiedy holowniki ściągną statek do stoczni, nurkowie sprawdzać będą dokładnie jego kadłub.

Jak się dowiedział reporter RMF FM Kuba Kaługa, do połowy listopada anulowane zostały wszystkie rejsy Steny Alegra. Najprawdopodobniej prom nie wróci już na trasę między Gdynią a Karlskroną, bo później i tak zastąpić go miała inna jednostka.  

Stena Alegra należy do szwedzkiego armatora Stena Line. To statek typu ro-pax, przeznaczony głównie do transportu frachtu: ciężarówek, naczep itp. Może zabierać również niewielką liczbę pasażerów.

Huragan słabnie. Zostawia za sobą zniszczenia

Prom zerwał się z kotwicy, bo na Bałtyku szalał huragan "Simone". W tej chwili jest już spokojniej, siła wiatru ma tam 4 stopnie w skali Beauforta. 

W Skandynawii huragan zostawił po sobie powalone drzewa, zerwane dachy i dziesiątki tysięcy domów bez prądu. W południowo-zachodniej części kraju ogłoszono wczoraj 3 stopień zagrożenia. Ludzie powinni zostać w domach - ostrzegali eksperci tamtejszego Instytutu Meteorologii i Hydrologii.

Najbardziej wiało w Skanii i w prowincji Halland. W Goeteborgu firmy i urzędy zwalniali pracowników wcześniej do domów, żeby zdążyli bezpiecznie dotrzeć przed uderzeniem huraganu.