Pożar wywołany przez dwóch nastolatków zagroził w nocy z piątku na sobotę słynnemu napisowi Hollywood w Kalifornii. Strażakom udało się jednak opanować żywioł i wyeliminować zagrożenie dla znanej na całym świecie wizytówki stolicy amerykańskiego przemysłu filmowego.

Przez kilka godzin płomienie szalały na wzgórzach na obszarze około 60 hektarów, w sąsiedztwie studia filmowego Warner Brothers. W walce z ogniem uczestniczyło 200 strażaków i pięć śmigłowców.

Dym przesłaniający niebo za wielkimi literami ustawionymi na zboczach doliny San Fernando przypadkowo stał się dodatkową atrakcją turystyczną. Kilkudziesięciu ludzi zebrało się u stóp wzgórz i robiło zdjęcia. Jeśli spłonie, stracimy wizytówkę - mówił obecny na miejscu mieszkaniec Los Angeles.

Nastolatkowie przyznali się do zaprószenia ognia i prawdopodobnie staną przed sądem.