Do pożaru doszło na pokładzie luksusowego wycieczkowca "Grandeur of the Seas", który odbywał rejs z Baltimore na Wyspy Bahama. Nikomu nic się nie stało. Kapitan został jednak zmuszony do przerwania rejsu.

Na pokładzie wycieczkowca o długości 280 metrów było ponad 2 tysiące pasażerów i blisko 800 członków załogi. Statek płynął na turystyczną wysepkę CocoCay, w archipelagu Bahamów, kiedy w pomieszczeniach windy kotwicznej pojawiły się płomienie. Po 2 godzinach pożar udało się opanować, ale armator statku Royal Caribbean Cruises wydał polecenie przerwania rejsu i udania się do Freeport -  największego portu na Bahamach. Pasażerom zwrócono pieniądze i zaoferowano gratisowy rejs w przyszłości.

Zła passa wycieczkowców trwa

Był to kolejny incydent w trwającej od wielu miesięcy złej passie wycieczkowców. Przypomnijmy, że na początku ubiegłego roku u wybrzeży Włoch zatonął wycieczkowiec "Costia Concordia".

W tym roku, w lutym ponad 3 tys. pasażerów przez 5 dni dryfowało na pokładzie wycieczkowca "Carnival Triumph", po tym jak w jego maszynowni wybuchł pożar. Przestały działać silniki, statek został pozbawiony prądu i zawiódł system wodno-kanalizacyjny. W marcu zaś, 108 gości zachorowało na schorzenia układu pokarmowego na statku należącym do Royal Caribbean Cruises. 

(mal)