"Polska, jako czołowy gracz NATO, jest wściekła, że została zepchnięta na dyplomatyczny margines w kwestii potencjalnego porozumienia pokojowego z Ukrainą" - pisze amerykański magazyn "Politico". Zwraca uwagę na wojenkę, która toczy się między premierem Donaldem Tuskiem a prezydentem Karolem Nawrockim.
- "Politico" pisze, że "Polska jest wściekła", bo po raz drugi nie zaproszono jej na kluczowe rozmowy dotyczące pokoju na Ukrainie - najpierw w Genewie, teraz w Londynie.
- Jak czytamy, wpływy Polski słabną, a jej miejsce zastępują kraje z większymi zdolnościami militarnymi.
- Magazyn wskazuje też na chaos w polskiej dyplomacji, gdzie rząd Tuska i prezydent Nawrocki prowadzą równoległe polityki zagraniczne.
- Najnowsze informacje z kraju i ze świata - na rmf24.pl.
Autor artykułu wskazuje na narastającą frustrację Polski spowodowaną marginalizacją w rozmowach dotyczących przyszłego pokoju w Ukrainie. "Jeszcze niedawno Warszawa była jednym z najważniejszych głosów Zachodu w sprawie wsparcia dla Kijowa, a dziś walczy o to, by w ogóle znaleźć się przy stole negocjacyjnym" - pisze Bartosz Brzeziński w "Politico".
"W listopadzie Polska po raz drugi w krótkim czasie nie została zaproszona na kluczowe spotkania - najpierw na szczyt pokojowy w Genewie, a potem na spotkanie w Londynie z udziałem Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec i Ukrainy. Wykluczenie to jest dla Warszawy tym boleśniejsze, że kraj aktywnie wspiera Ukrainę - przyjął milion uchodźców, jest głównym hubem logistycznym NATO i naciska Europę na zwiększenie wydatków obronnych" - czytamy.
W artykule przytoczone są słowa posła PiS Marka Pęka, który nazwał Tuska "politykiem drugiej kategorii w Europie" i stwierdził, że "nieobecność Polski w Londynie to kolejny przykład jego niekompetencji".
Sam premier - jak czytamy - dał wyraz swojej frustracji, prosząc po spotkaniu w Genewie o wpisanie go do wspólnego komunikatu europejskiego. Zaś w ubiegłym tygodniu w Berlinie, stojąc obok kanclerza Niemiec Friedricha Merza, ironią próbował rozładować niezręczność wywołaną dyplomatyczną odmową wobec Polski.
Powiedział: "Nie chcę wywoływać emocji, ale powiedzmy to wprost: nie wszyscy w Waszyngtonie - a już na pewno nikt w Moskwie - chcą, żeby Polska była obecna wszędzie". Dodał, że wykluczenie - prawdopodobnie będące odzwierciedleniem zaciętej obrony Ukrainy przez Polskę - odbiera "jako komplement".
Przytoczone są również słowa Leszka Millera, który po spotkaniu europejskich przywódców w Londynie stwierdził, że: "Amerykanie nas nie chcą, europejscy przywódcy nas nie chcą, Kijów nas nie chce - więc kto nas chce? Dzieje się coś nieprzyjemnego i powinniśmy przestać udawać, że jest inaczej".
Autor artykułu wskazuje również, że w pierwszych miesiącach wojny Polska była kluczowym dostawcą broni i sprzętu dla Ukrainy, ale jej arsenał się wyczerpał. Tymczasem Francja, Niemcy i Wielka Brytania mogą zaoferować nowoczesne systemy obrony powietrznej, rakiety dalekiego zasięgu i - co kluczowe - potencjalne zaangażowanie wojskowe w misje pokojowe.
Dodatkowym problemem jest brak spójności w polskiej dyplomacji: Tusk koncentruje się na współpracy europejskiej, podczas gdy prezydent Karol Nawrocki buduje własne kontakty w Waszyngtonie z administracją Donalda Trumpa. Powoduje to wrażenie "dwóch polityk zagranicznych w jednym kraju" i utrudnia ustalenie, kto faktycznie reprezentuje Polskę w negocjacjach międzynarodowych.
"Obie strony często wymieniają uszczypliwości. Tusk niedawno przypomniał Nawrockiemu, że polska konstytucja powierza politykę zagraniczną rządowi, a nie prezydentowi. To jednak Nawrocki ma obecnie bardziej bezpośredni dostęp do Białego Domu. (...) Otoczenie Nawrockiego argumentuje, że daje mu to przewagę, której Tusk nie może dorównać. Bez dostępu do Trumpa, Tusk 'nie wnosi niczego szczególnego' do rozmów na wysokim szczeblu na Zachodzie - powiedział polityk PiS-u Jacek Saryusz-Wolski" - czytamy.
Zdaniem Wolskiego dopóki ktoś z pozycją prezydenta nie będzie bronił interesów Polski na najwyższym szczeblu, kraj po prostu pójdzie za każdym kompromisem, jaki Paryż, Berlin i Londyn zawrą z Waszyngtonem.
Podsumowując: artykuł jasno pokazuje, że choć Polska pozostaje jednym z najważniejszych filarów wsparcia dla Ukrainy i liczącym się państwem w NATO, mierzy się z wyraźną dyplomatyczną izolacją. Amerykańskie media ujmują to w dosadnym nagłówku "Polska wściekła", trafnie oddając nastroje w kraju, który czuje, że został zepchnięty na boczny tor w sprawie tak strategicznej jak przyszły pokój na Ukrainie.


