Rozmowy w sprawie pokoju w Ukrainie utknęły na kwestiach terytorialnych. Wołodymyr Zełenski w rozmowie z agencją Bloomberga przyznał, że Stany Zjednoczone, Rosja i Ukraina mają "różne wizje", dotyczące Donbasu.

  • Po więcej aktualnych informacji zapraszamy do RMF24.pl.

Elementy amerykańskiego planu wymagają dalszych dyskusji w kilku kluczowych sprawach - przekazał prezydent Ukrainy. Jedną z podstawowych kwestii są terytorium Donbasu, którego oddania domaga się Rosja i gwarancje bezpieczeństwa, których oczekuje Ukraina. Tu Kijów nie ukrywa, że liczy przede wszystkim na Amerykanów, którzy nie udzielają na razie zadowalających odpowiedzi.

Jest jedno pytanie, na które ja - i wszyscy Ukraińcy - chcemy uzyskać odpowiedź: jeśli Rosja znów rozpocznie wojnę, co zrobią nasi partnerzy? - przekazał Zełenski Bloombergowi.

Prezydent deklaruje gotowość do rozmów w Waszyngtonie, ale podkreśla, że Ukraińcy będą oczekiwać bardzo jasnych i twardych gwarancji. Władze w Kijowie chcą, by ewentualne porozumienie pokojowe było zabezpieczone zapisem, przypominającym 5. artykuł NATO o wzajemnej obronie. Zełenski podkreśla jednak, że zamierza przekonać się, co zachodni partnerzy mają do zaoferowania i jakie złożą propozycje.

Ukraiński przywódca przybył w poniedziałek do Londynu, gdzie spotyka się z premierem Keirem Starmerem, kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem i prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, by omówić amerykańską propozycję.

Europa wykluczona, Trump kręci nosem

Wypowiedzi Zełenskiego wskazują, że wbrew amerykańskim zapewnieniom o osiągnięciu ram porozumienia, do wyjaśnienia pozostały kwestie największej wagi. Prezydent rozmawiał z Bloombergiem godziny po tym, gdy słowa krytyki pod adresem ukraińskiego przywódcy skierował Donald Trump. Prezydent USA stwierdził, że jest Zełenskim "nieco rozczarowany", bo ten rzekomo ociąga się z przeczytaniem wynegocjowanych porozumień. Dodał też, że "Rosjanie nie mieli zastrzeżeń".

Ten ostatni fakt nie może dziwić. Amerykańskie "propozycje" zostały przyjęte w Europie z mieszaniną goryczy i niedowierzania, a powszechnie uznano je za bardzo korzystne dla Moskwy.

Sam Zełenski przyznaje, że kwestie dotyczące Europy, powinny być rozstrzygane przez Europejczyków - do tej pory właściwie pominiętych w procesie negocjacyjnym.

Początkowy 28-punktowy plan pokojowy, zawierający mgliste i niekiedy absurdalne sformułowania (jak np. to, że atak drona na Moskwę lub Petersburg, spowoduje wycofanie się USA z gwarancji bezpieczeństwa), został zastąpiony 20-punktowym. Problem w tym, że nadal nie wynika z niego, co się stanie, jeśli Rosja złamie warunki pokoju.

Kreml domaga się, by Ukraina oddała tereny obwodu donieckiego, których wojska Władimira Putina nie zdołały zdobyć siłą przez prawie cztery lata wojny. Zarówno Zełenski, jak i europejscy partnerzy odrzucają możliwość wycofania się ukraińskiej armii z tych terytoriów, podkreślając, że rozejm musi oprzeć się na obecnych liniach frontu.

Amerykański plan obejmuje także perspektywę przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej oraz wykorzystanie zamrożonych aktywów rosyjskiego banku centralnego. Obie te kwestie nie znajdują się w gestii Waszyngtonu, a krajów Europy. Rozmawiamy ze Stanami Zjednoczonymi - to konstruktywna praca - powiedział Zełenski. Ale są kwestie, które dotyczą Europy - i nie możemy decydować za Europę. Musimy omówić z Europą członkostwo Ukrainy w UE, które również jest częścią gwarancji bezpieczeństwa - dodał.

W Londynie Zełenski spotyka się ze swoim szefem bezpieczeństwa, Rustemem Umierowem, który posiada szczegółowe informacje na temat przebiegu rozmów z amerykańskimi wysłannikami Steve'em Witkoffem i Jaredem Kushnerem. Następnie uda się do Brukseli na dalsze rozmowy w poniedziałek oraz do Rzymu na spotkanie z premier Włoch Giorgią Meloni.

Zełenski liczy, że po serii spotkań będzie mógł polecieć do USA, by osiągnąć wreszcie przełom. Jestem gotów polecieć do USA, jeśli prezydent (Donald Trump) będzie gotowy na takie spotkanie - deklaruje.