Od poniedziałku będziemy sprawdzać wszystkie harmonogramy lotów tanich linii lotniczych Indonesia AirAsia - zapowiedziało indonezyjskie ministerstwo transportu. Samolot tych linii ze 162 osobami na pokładzie runął w niedzielę do Morza Jawajskiego. "Możliwe, że licencja tym liniom lotniczym zostanie w Indonezji cofnięta" - oświadczył Djoko Muratmodżo, generalny dyrektor ds. żeglugi powietrznej ministerstwa transportu Indonezji.

Airbus A320-200, należący do przewoźnika AirAsia, zniknął z radarów o godzinie 6:17 (0:17 czasu polskiego) w niedzielę, lecąc w gęstych chmurach burzowych z indonezyjskiego miasta Surabaja do Singapuru. Na pokładzie maszyny były 162 osoby, głównie obywatele Indonezji. Do tej pory z morza wyłowiono 30 ciał.

AirAsia to tanie malezyjskie linie lotnicze, które mają swoją filię m.in. w Indonezji.

W piątek władze Indonezji zawiesiły liniom AirAsia zgodę na korzystanie z korytarza powietrznego, w którym doszło do katastrofy. W oświadczeniu zwrócono uwagę, że decyzja zapadła w związku z naruszeniem przez przewoźnika harmonogramu lotów. AirAsia miało zgodę na korzystanie z tego korytarza tylko w poniedziałki, wtorki, czwartki i soboty i nie wystąpiło oficjalnie o pozwolenie na lot w niedzielę.

Podczas feralnego lotu pilot za zgodą kontroli lotów zmienił kurs, żeby ominąć front burzowy. Wkrótce potem zwrócił się o zgodę na zwiększenie wysokości do 38 tysięcy stóp (ponad 11 580 metrów). Zgody tej nie otrzymał od razu, ponieważ w pobliżu leciały na tym pułapie inne maszyny. Gdy kilka minut później kontrola lotów zezwoliła mu na zwiększenie wysokości najpierw do 34 tysięcy stóp (ponad 10 360 metrów), pilot już nie odpowiedział.

W sobotę znaleziono "dwa duże" - jak podano - fragmenty wraku samolotu. Elementy o długości około 9 i 7 metrów zlokalizowano na dnie morza, na głębokości 30 metrów.

(edbie)