Izrael buduje mur na wodzie. Chce się w ten sposób odgrodzić od pozostającej pod kontrolą Autonomii Palestyńskiej Strefy Gazy i zapobiec atakom od strony morza. Pierwsza część zapory ma około 150 metrów długości.

Dalsze odcinki mają mierzyć 800 metrów. Taka inicjatywa nie podoba się rzecz jasna Palestyńczykom. - Zaczynamy się czuć jak w klatce. Jednego dnia mur na lądzie, kolejnego dnia mur na morzu. Nasze miasta, wioski i obozy dla uchodźców zamieniają się w wielkie więzienia - oburza się główny palestyński negocjator Saeb Erekat. Dodaje także, że wodna zapora zamyka rybakom z Gazy dostęp do łowisk.

Izrael jest jednak nieugięty. - Jeśli palestyńskie władze i naród chcą mieć swobodny dostęp do łowisk i pełne prawa do połowów wzdłuż wybrzeża Gazy, muszą zapobiec swobodnemu poruszaniu się terrorystów - to krótka odpowiedź jednego z doradców izraelskiego rządu.

Na lądzie mur przybiera postać betonowej zapory a miejscami drutu kolczastego. Sprawa jego budowy trafiła już nawet na wokandę Trybunału w Hadze.