Po kilku tygodniach pobytu w Austrii, do Rosji wrócił były mer Moskwy Jurij Łużkow, którego Kreml dwa tygodnie temu publicznie oskarżył o korupcję. Łużkow zapowiedział, że w przyszły wtorek stawi się na przesłuchanie w Departamencie Śledczym MSW.

Nie ma żadnych podstaw do przedstawienia mi zarzutów. Otwarcie broniłem i nadal będę bronić swojego dobrego imienia i dobrego imienia mojej rodziny. U nas zwykło się mówić, że "ważne jest, by był człowiek, a paragraf zawsze się znajdzie" - oświadczył Łużkow, którego cytuje agencja Interfax.

Łużkow został usunięty z urzędu we wrześniu ubiegłego roku przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Nastąpiło to po serii publicznych wystąpień, w których ówczesny mer stolicy Rosji pozwolił sobie na krytyczne uwagi pod adresem szefa państwa. Zwolnienie Łużkowa prezydent uzasadnił utratą zaufania do niego.

Mer został zdymisjonowany z powodu "skrajnie nieefektywnego zarządzania miastem" i "przekraczającej wszelkie granice korupcji - oświadczył pod koniec października szef administracji (kancelarii) prezydenta Siergiej Naryszkin.

Wypowiedź Naryszkina była reakcją na wywiad Łużkowa dla rosyjskiej telewizji internetowej Dożd. Mer oświadczył, że w Moskwie trwa "wściekłe rozdrapywanie majątku", jednak nie podał żadnych nazwisk. Zauważył tylko, że Moskwa była "łakomym obiektem" dla ludzi, którzy "już wiele w Rosji rozdrapali".

Łużkow stał na czele administracji Moskwy od 1992 roku. Był także jedną z najważniejszych postaci w kierowanej przez Putina partii Jedna Rosja. Opozycja oskarżała go o korupcję i prowadzenie polityki urbanistycznej, która sprzyja tylko potentatom sektora budowlanego, w tym jego własnej żonie. W 2009 roku amerykański miesięcznik "Forbes" szacował fortunę Baturinej na prawie 3 mld dolarów. Według pisma, plasowała się ona na trzecim miejscu wśród najbogatszych kobiet świata.

W połowie października były mer udzielił wywiadu Radiu Swoboda, w którym ponownie zaatakował prezydenta. Skrytykował też Jedną Rosję. Łużkow oświadczył m.in. że w grudniowych wyborach parlamentarnych partia ta uzyska gorszy wynik niż w 2006 roku. Oznajmił też, iż rządy Miedwiediewa pokazały, że "nie potrafi on rozwiązywać problemów". W jego opinii, powrót Putina na Kreml jest posunięciem słusznym. Były mer dodał też, że Miedwiediew będzie słabym premierem.