Ogromny pożar na Cyprze został opanowany. Ogień szalał na obszarze ok. 55 kilometrów kwadratowych, u podnóża górskiego pasma Troodos. Życie straciły cztery osoby, zniszczonych zostało kilkadziesiąt domów.
Pożar wybuchł w sobotę około godziny 14.00. Zginęły cztery osoby. Ponad 50 domów zostało zniszczonych. Spłonęły duże obszary lasu sosnowego i drzew oliwnych.
Vassos Vassiliou, wójt wioski Arakapas, w której rozpoczął się pożar, powiedział, że ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie i niszczył wszystko na swojej drodze.
"Praca naszego życia zniknęła w ciągu godziny" - powiedziała starsza kobieta z wioski Vavatsinia, której dom doszczętnie spłonął.
W pożarze zginęli czterej Egipcjanie. Mężczyźni w wieku 22, 23, 36 i 39 lat byli pracownikami sezonowymi w szklarni pomidorów. Ich ciała znaleziono w niedzielę rano.
O pomoc w walce z żywiołem rząd cypryjski poprosił Unię Europejskiej i Izrael, a także wojskowe bazy brytyjskie. Grecja i Izrael wysłały na wyspę po dwa samoloty przeciwpożarowe, a bazy - dwa śmigłowce poszukiwawczo-ratownicze.
Media turecko-cypryjskie podały, że przywódca Cypru Północnego także zaoferował pomoc przy gaszeniu pożaru, jednak Republika Cypryjska odpowiedziała, że ta propozycja musi zostać poddana głębszej ocenie.
Prezydent Cypru Nikos Anastasiadis, który w niedzielę określił pożar jako największą tragedię w historii Republiki poza inwazją wojsk tureckich w 1974 roku, zarządził, aby ministerstwo spraw wewnętrznych i urzędy okręgowe natychmiast rozpoczęły obliczanie strat.
Przyczyna pożaru nie jest na razie znana. W minionym tygodniu Cypr doświadczył fali upałów z temperaturami przekraczającymi 40 stopni Celsjusza.
Późnym wieczorem w sobotę cypryjska policja poinformowała o aresztowaniu 67-letniego mężczyzny, którego widziano w okolicy, gdzie rozpoczął się pożar, podpalającego ściernisko. Jest on przesłuchiwany.