Ponad piętnaście godzin walki z ogniem, dramatyczna akcja ratownicza i nieustające zagrożenie – taki obraz wyłania się po potężnym pożarze, który wybuchł w poniedziałek w jednym z magazynów na terenie przemysłowym hamburskiego portu. Sześć osób, w tym strażacy, zostało rannych, a jedna walczy o życie.
- W Hamburgu w poniedziałek wybuchł pożar w magazynie portowym, gdzie składowano butle z gazem, co spowodowało liczne eksplozje i rozprzestrzenianie się ognia.
- Akcja ratunkowa była bardzo trudna - brało w niej udział aż 320 strażaków, a wybuchy wyrzucały niebezpieczne odłamki nawet na autostradę A1.
- Największym problemem pozostaje płonący magazyn kontenerów, do którego strażacy nie mogą wejść ze względu na niebezpieczną zawartość, a działania trwają wciąż na miejscu.
- Przyczyną pożaru było zapalenie się samochodu w magazynie, co wywołało eksplozje butli z podtlenkiem azotu i lawinę pożarów.
W poniedziałkowe popołudnie w Hamburgu w Niemczech nad dzielnicą Veddel pojawiła się gęsta, ciemna chmura dymu, widoczna z wielu rejonów miasta. Pożar wybuchł w magazynie na terenie portu, gdzie składowane były pojemniki i różnego rodzaju towary. Ogień szybko rozprzestrzenił się na sąsiednie obiekty, a panujące tam warunki - m.in. obecność butli z gazem pod ciśnieniem - sprawiły, że sytuacja błyskawicznie wymknęła się spod kontroli.
Jak relacjonuje rzecznik straży pożarnej w Hamburgu, przez całą noc dochodziło do kolejnych eksplozji butli, co powodowało powstawanie nowych ognisk pożaru i znacznie utrudniało akcję ratowniczą. Na miejscu pracowało nawet 320 strażaków, wspieranych przez specjalistyczne jednostki z zakładów przemysłowych i lotniska.
Bilans zdarzeń jest poważny. Sześć osób, w tym trzech strażaków, odniosło obrażenia - jedna z nich jest w stanie krytycznym, a kolejna poważnie ranna. Pozostałych 25 osób ewakuowano z zagrożonej strefy - na szczęście nie odniosły one obrażeń. Jak podkreślają służby, niebezpieczeństwo było bardzo realne: eksplozje butli z gazem wyrzucały odłamki na setki metrów, które trafiły m.in. w samochody przejeżdżające autostradą A1. Jedna z kobiet została ranna, jednak jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Nie obyło się również bez strat po stronie strażaków - kilka pojazdów gaśniczych zostało uszkodzonych przez wybuchające odłamki. Z tego powodu początkowo nie można było podjąć bezpośredniej walki z ogniem od środka - budynek chłodzono od zewnątrz, a w działaniach użyto m.in. łodzi gaśniczej i armat wodnych, pompując wodę z Łaby.
Choć w nocy udało się opanować największe ognisko pożaru i ugasić magazyn, sytuacja wciąż nie została do końca opanowana. Największym wyzwaniem pozostaje płonący magazyn kontenerów, do którego strażacy nie mogą wejść ze względu na nieznaną zawartość pojemników. Wspólnie z właścicielem obiektu przygotowywane jest bezpieczne otwarcie kontenerów, by zminimalizować ryzyko kolejnych eksplozji.
Na miejscu wciąż pracuje około 120 strażaków.
Pierwsze ustalenia wskazują, że przyczyną pożaru było zapalenie się samochodu znajdującego się w magazynie firmy spedycyjnej. Ogień doprowadził do eksplozji kilku butli z gazem, prawdopodobnie z podtlenkiem azotu, co uruchomiło lawinę pożarów w kolejnych obiektach. Dach magazynu zawalił się już przed północą, a na terenie pojawiły się kolejne, mniejsze pożary.


