"Część sytuacji: kradzieży, gwałtów, porwań, dewastacji, związana jest ze stanem wyjątkowym. Na dzisiaj to państwo – RCA – nie ma właściwości, aby zapewnić swoim obywatelom czy misjonarzom zabezpieczenie społeczne. Każda noc może przynieść różne scenariusze – oby nie te najgorsze" - mówi Tomasz Grabiec OFMCap w rozmowie z dziennikarzami portalu stacja7.pl.

Co będzie z misjonarzami w RCA? Dużo mówi się o ewakuacji lub częściowej ewakuacji - przewiezieniu misjonarzy w rejony bardziej bezpieczne. Jakie są plany?

Jest to sytuacja, przed którą stajemy po raz pierwszy. Taką decyzję powinni podjąć bezpośredni przełożeni, natomiast tu chodzi o szerszą skalę działania i dlatego rozumiemy zabiegi dyplomatyczne, które opierają się na fakcie, że są to polscy obywatele, i że nasze państwo ma zapisane w konstytucji podejmowanie działań, by zabezpieczyć ich życie. Dlatego też działania te chcemy podejmować wspólnie, pokazując jakie niebezpieczeństwa mogą pojawić się w przyszłości. I z nadzieją, że poszczególne "organizmy" odpowiedzialne za osoby, które są w Afryce - podejmą właściwe decyzje.

Ojciec Benedykt Pączka powiedział nam, że misjonarze nie chcą opuszczać swoich podopiecznych, nie chcą zostawić ich samych.

Nie chcą i nie mogą. Porównałbym to do Czerwonego Krzyża. W czasie wojny Czerwony Krzyż pełni funkcję humanitarną, potrzebują go obie strony konfliktu. Dlatego nieobecność misjonarzy w kraju, gdzie jest wielkie niebezpieczeństwo wojny religijnej może przyczynić się do bardzo zgubnych konsekwencji. Na co dzień misjonarze w Republice Środkowoafrykańskiej są rozpoznawani przez jedną i drugą stronę. Ta współpraca istnieje. Byłem tam w zeszłym roku - nawet w czasie rebelii, gdy widzieli nasze samochody - kontrole były minimalne. Wszyscy wiedzieli, że nie jesteśmy zagrożeniem dla żadnej ze stron, że jesteśmy by pomagać i jednym i drugim. Prowadzimy tam edukację w szkołach katolickich - bardzo często 1/3 uczniów to chrześcijanie, a 2/3 muzułmanie. Prowadzimy odwierty na studnie - bardzo potężne inwestycje. Z tych wykopanych studni korzystają nie tylko katolicy. Korzystają wszyscy. Ludzie tam na miejscu chcą żyć w pokoju. Ani muzułmanie, ani chrześcijanie nie zapraszali obcych ludzi,  którzy zniszczyli ich kraj. Wszyscy pragną pokoju. Przecież w naszych misjach ukrywają się także muzułmanie. Nasze środki transportu w sytuacji zagrożenia przewożą niektórych muzułmanów do terenów spokojniejszych. Jako Europejczycy mamy w sobie tę wyobraźnię miłosierdzia - na końcu zawsze jest człowiek. W pierwszej kolejności chcemy tym ludziom pomagać w normalnym życiu.

Planujecie pomoc i transport humanitarny wspólnie z Ministerstwem Obrony Narodowej.

W zeszłym roku udało nam się dzięki pomocy wojska - dwukrotnie wysłać pomoc humanitarną: leki, środki medyczne, książki oraz doposażenie do poszczególnych domów misyjnych. To były prawie 2 tony różnego rodzaju środków. Do tej pory ta współpraca bardzo dobrze nam się układała. Jesteśmy w kontakcie ze Sztabem i liczymy, że i tym razem uda nam się wspólnie zorganizować pomoc humanitarną. I dzisiaj będziemy między innymi o tym rozmawiać.

Chcecie zebrać pieniądze czy inne dary?

Z jednej strony chodzi o rzeczy, które w miarę szybko można zorganizować. Niektóre szkolne koła misyjne zbierają ubrania. Jednak najlepiej zebrać tu fundusze i potrzebne rzeczy kupować na miejscu - to przecież też jest pomoc dla osób, które tam, w RCA mają jakieś sklepiki. Chodzi o to, by gospodarka tego kraju mogła się odbudowywać. Ci ludzie stracili wszystko. Jest to też pewna forma ożywienia gospodarki. Chcemy pomagać mądrze. Na naszej stronie: misje.kapucyni.pl zamieściliśmy numer konta i będziemy zapraszać do wspólnego działania dla Afryki.

Całą rozmowę przeczytacie na portalu stacja7.pl