Samolot malezyjskich linii lotniczych, który 8 marca zaginął w tajemniczych okolicznościach, skierował się na południe wcześniej niż dotąd myślano. Może to stanowić nową wskazówkę w poszukiwaniach maszyny. Taką informację podały władze Australii na konferencji prasowej.

W śledztwie pojawiły się nowe dane dotyczące lotu MH370. Prześledzono połączenie z telefonu satelitarnego, przez który personel naziemny linii Malaysia Airlines usiłował skomunikować się z załogą samolotu już po jego zaginięciu. Rozmowa, choć nie została odebrana, "pomogła ustalić lokalizację samolotu i kierunek, w jakim leciał" - poinformowały władze Australii, które dowodzą akcją poszukiwawczą prowadzoną we współpracy z Malezją i Chinami.

Poszukiwania, które zostaną wznowione we wrześniu i obejmują obszar o powierzchni 20 mil kw. na południowym Oceanie Indyjskim, mogą potrwać nawet rok. Nowe informacje nie zmienią obszaru poszukiwań, ale mogą wskazać, które części wyznaczonego akwenu należy sprawdzić w pierwszej kolejności - dodał wicepremier Australii Warren Truss.

Wciąż nie wiadomo, co stało się z malezyjskim Boeingiem 777. Obowiązująca obecnie hipoteza przewiduje, że samolot rozbił się na Oceanie Indyjskim po tym, jak skończyło mu się paliwo. Na podstawie analizy satelitarnej panuje przeświadczenie, że samolot nagle zboczył z kursu w kierunku południowej części Oceanu Indyjskiego.

Boeing 777 Malaysia Airlines z 239 osobami na pokładzie zniknął z radarów 8 marca, mniej niż godzinę po starcie z lotniska w stolicy Malezji, Kuala Lumpur. Samolot leciał do Pekinu.

(acz)