Niewielki samolot sportowy rozbił się w wodach niedaleko Norrköping w Szwecji. Maszyna leciała z Polski. Na jej pokładzie były dwie osoby – obie zginęły.

Dwie osoby zginęły w wypadku lotniczym na terenie Szwecji, do którego doszło w niedzielę wieczorem.

Niewielki samolot sportowy typu Rallye spadł do zatoki niedaleko Norrköping. Na pomoc ruszyły wodne i morskie służby ratownicze, na miejsce wysłano także śmigłowiec.

Wrak maszyny udało się zlokalizować na podstawie plamy paliwa na powierzchni wody. Najpierw znaleziono fragmenty samolotu, potem do akcji przystąpili nurkowie. Odnaleźli ciało mężczyzny, po godzinie drugiego. Obaj byli pilotami.

Służby podały, że samolot przyleciał Polski. Był w drodze do miejscowości Dala-Järna, ale zmienił kurs i zaczął lecieć w stronę portu lotniczego Skavsta. Potem gwałtownie zaczął tracić wysokość i zniknął z radarów.

Dziennik "Aftonbladet" podał za policją, że ofiary pochodziły z Węgier.

"Expressen" pisze z kolei, że mężczyźni w wieku ok. 40 lat lecieli na północ kraju, skąd mieli odebrać inny samolot - stąd obecność dwóch pilotów na pokładzie.