Od 6 tygodni Niemcy nie mają rządu. Po ostatnich zawirowaniach wielu zastanawia się, czy Angeli Merkel w ogóle uda się stworzyć gabinet w przewidzianym terminie – do 22 listopada. Wówczas w parlamencie ma się odbyć głosowanie nad wotum zaufania dla nowego rządu.

Na razie szefowa chadeków traci zaufanych ludzi zarówno z lewej, jak i prawej strony. Dotychczasowy szef SDP, ze względu na wewnętrzny kryzys w partii, nie chce brać udziału w tworzeniu rządu; rezygnuje także bawarski premier Edmund Stoiber.

Jednak zdaniem wielu komentatorów, nie wszystko jeszcze stracone - socjaldemokraci, którzy wywołali cały kryzys, mają jeszcze szanse przezwyciężyć obecne problemy. Jak? Szykują zmiany na szczycie władzy SPD. Stery ma przejąć Mathias Platzek premier Brandenburgii, socjaldemokrata młodego pokolenia, dobry polityk, człowiek, który - dodajmy - dobrze zna Polskę.

Potem CDU i SPD będą musiały zasiąść do stołu i jeszcze raz przedyskutować wszelkie stanowiska w nowym rządzie. Najważniejsze chyba jest jednak to, że te rozmowy koalicyjne - w przeciwieństwie do tych w Polsce - są konstruktywne i rzeczowe. I nikt nikogo nie straszy rozłamem.