Nie żyje słynny australijski seryjny morderca Ivan Milat. Zmarł po 20 latach w więzieniu, gdzie odsiadywał wyrok za siedem morderstw. Do żadnego z nich się nie przyznał. Historia mężczyzny była inspiracją dla twórców horroru „Wolf Creek”.

Ivan Milat zmarł w niedzielę rano w szpitalu w Long Bay w wieku 74 lat. Jak podaje CNN, mężczyzna był chory na raka przełyku i żołądka.

Milat został skazany na kare więzienia w 1996 roku za serię brutalnych zabójstw w australijskim stanie Nowa Południowa Walia, nazwanych "morderstwami autostopowiczów". Wszystkie ofiary, to byli turyści.

Ofiary zostały dźgnięte, zastrzelone lub pobite na śmierć. Jedna z nich została ścięta. Ich rozkładające się szczątki zostały odkryte w odległym lesie stanowym Belanglo, 138 kilometrów od Sydney w latach 1992-1996.

Według australijskich mediów, ofiarami Milata były brytyjskie turystki Caroline Clarke (21 lat) i Joanne Walters (22 lata), para Victoria Deborah Everist (19 lat) i James Gibson (19 lat), a także obywatele Niemiec Simone Schmidl i Gabor Neugebauer (21 lat) i Anja Habschied, 20 lat.

Od dawna spekuluje się, że było wiele innych ofiar, których nigdy nie znaleziono. Brutalność zabójstw i rozgłos, jaki zyskał Milata zainspirował twórców australijskiego horroru z 2005 roku "Wolf Creek".

Ivan Milat nigdy nie przyznał się do winy

Milat został ostatecznie zidentyfikowany przez 24-letniego brytyjskiego turystę Paula Onionsa, który uciekł z samochodu, gdy Milat zagroził mu bronią w pobliżu lasów państwowych Belanglo. Milatowi wcześniej udawało się unikać wyroku, pomimo wielu dowodów sądowych przeciwko niemu. W nagraniach telefonicznych wykonanych dla programu "Australian Story" Australijskiej Komisji Radiofonii i Telewizji w 2004 roku Milat powiedział, że jest pewien, że podczas procesu zostanie uznany za niewinnego. Moją podstawową obroną podczas procesu było to, że to nie byłem ja - mówił wtedy. 

Policja do tej pory próbowała uzyskać od niego przyznanie się do winy.  

Za każdym razem stosowano różne strategie, w tym różne kombinacje detektywów i wykorzystując nagrane wywiady z rodzinami ofiar jako technikę śledczą - oświadczył przedstawiciel policji. Jak dodał: Nie udało się jednak otrzymać od skazanego żadnych informacji.