Ministrowie obrony państw NATO przyjęli mandat nowej misji szkoleniowej w Afganistanie po 2014 roku. Jej koncepcja ma być znana najwcześniej w lutym. "W najmniejszym stopniu nie jest przesądzone, czy Polska weźmie udział" - mówi minister Tomasz Siemoniak.

Ministrowie 28 państw członkowskich NATO, którzy spotkali się z partnerami z 22 innych państw z Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa w Afganistanie, przyjęli tzw. wstępne wytyczne przyszłej misji. Ma się ona rozpocząć po 2014 roku, po opuszczeniu Afganistanu przez siły bojowe.

Polski minister obrony Tomasz Siemoniak zastrzegł, że nie jest przesądzone, czy Polska pozostanie w Afganistanie po 2014 roku. W najmniejszym stopniu nie jest przesądzone, czy Polska w jakiejkolwiek formie weźmie w tym udział. Przekaz do opinii publicznej jest bardzo jasny: rok 2014 - wychodzimy - powiedział. Dodał, że już od najbliższej zmiany polskiego kontyngentu w Afganistanie zmniejszy się liczba żołnierzy i jednocześnie misja będzie się przekształcać w coraz bardziej szkoleniową.

Przyznał też, że ministrowie udzielili "mandatu na planowanie" tej nowej misji, ale nie oznacza to "żadnego zobowiązania do czegokolwiek". Decyzję - wyjaśniał - będzie można podejmować dopiero w przyszłym roku, już po wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, które są krajem najbardziej zaangażowanym w misję w Afganistanie.

Jest mandat, by planować, co dalej, ale od planowania, co dalej jest bardzo daleka droga do udziału konkretnego państwa w misji. Nie jesteśmy państwem specjalnie wiodącym w Afganistanie, są państwa, które mają znacznie większe liczebnie kontyngenty. Nie w każdej operacji NATO Polska uczestniczyła do tej pory i nie w każdej musi uczestniczyć; suwerenność państw jest szanowana - powiedział.

Polska miała dać więcej niż Rosja


Wsparcie militarne to jednak nie jedyna forma pomocy, o jaką NATO może poprosić Polskę. W grę będą wchodzić także pieniądze. Minister Siemoniak nie chce jednak ujawnić, o jaką kwotę chodzi. Nieoficjalnie mówi się, że Polska odrzuciła wcześniej propozycję Amerykanów, którzy chcieli, by nas wkład finansowy był większy niż np. Rosji. Byłoby to o tyle niesprawiedliwe, że Rosjanie w ogóle nie wysłali swoich żołnierzy do Afganistanu. Jeden z wojskowych, z którymi rozmawiała nasza korespondentka, szybko uciął temat finansów misji. Obliczamy swoje możliwości - stwierdził.