Aż sześć amerykańskich samolotów bojowych zostało uszkodzonych podczas ostatniego ataku talibów na bazę NATO w Afganistanie. Kolejne dwie maszyny są poważnie uszkodzone. Straty po zamachu są znacznie poważniejsze, niż początkowo sądzono.

Straty po ataku na Camp Bastion, gdzie przebywa książę Harry, są bardzo poważne. Samemu potomkowi rodziny królewskiej nic się nie stało. Bojownicy zniszczyli natomiast sześć samolotów, a dwa poważnie uszkodzili. Oprócz samolotów zdewastowane zostały także trzy stacje tankowania. Uszkodzonych zostało także sześć hangarów lotniczych. Nieoficjalnie mówi się, że to najpoważniejsza w skutkach napaść na międzynarodową koalicję w całej dziesięcioletniej historii konfliktu.

Wiadomo już, że ataku dokonało 15 bojowników podzielonych na trzy grupy. Do bazy NATO weszli dobrze uzbrojeni i ubrani w amerykańskie mundury. Tylko jeden z napastników przeżył; został zatrzymany. W akcji obronnej zginęło dwóch amerykańskich marines, a dziewięciu członków koalicji, w tym jeden cywil, zostało rannych.

Kolejny akt zemsty za "Niewinność muzułmanów"

Talibowie poinformowali, że atak był "aktem zemsty za antyislamski film zrealizowany w Stanach Zjednoczonych". W ostatnich dniach film "Innocence of Muslims" (Niewinność muzułmanów) wywołuje antyamerykańskie nastroje w wielu krajach świata islamu. Przedstawia Mahometa jako oszusta i nieodpowiedzialnego kobieciarza, aprobującego molestowanie seksualne dzieci.

Justyna Satora