Prezydent Rosji szuka poparcia dla swych działań na Kaukazie wśród członków Szanghajskiej Organizacji Współpracy. Jak informuje agencja Interfax, Dmitrij Miedwiediew wyraził uznanie dla państw SzOW za „zrozumienie i obiektywną ocenę podjętych przez Rosję działań pokojowych mających na celu przeciwdziałanie gruzińskiej agresji w Osetii Południowej”.

Z kolei agencja France Press informuje, że Miedwiediew stwierdził, iż Rosja ma poparcie Chin i pozostałych krajów azjatyckich dla działań w Gruzji. Według rosyjskiego przywódcy będzie to poważny sygnał dla Zachodu.

Dyplomatyczna porażka Rosji na szczycie w Azji?

Rosyjscy eksperci wieszczą, że Rosja poniesie sromotną klęskę na szczycie w Duszanbe. Jeszcze przed spotkaniem przedstawiciele władz organizacji stwierdzili, że uznanie niepodległości jakiegoś państwa przez któregokolwiek członka to kwestia dwustronnych kontaktów i nie wpływa na działanie SzOW.

Eksperci zwracają uwagę, że wielu członków Szanghajskiej Organizacji Współpracy ma własne problemy z separatystami, więc nie będą skorzy uznawać zbuntowanych republik. Chiny, które wiodą prym w tej organizacji, już dały do zrozumienia, że nie będą za wszelką cenę wspierać Rosji. Gdyby Pekin poparł posunięcie Kremla, postawiłoby to pod znakiem zapytania twardą politykę Państwa Środka wobec separatystów w Tybecie i Sinkiangu. Zagroziłoby również rozbudzeniem ambicji Tajwanu, traktowanego przez Chiny jako zbuntowana prowincja.

Na dzisiejszym spotkaniu w stolicy Tadżykistanu zyska głównie Państwo Środka. Wojna, którą Rosja prowadziła na Kaukazie i coraz ostrzejszy z Zachodem, są wielkim wzmocnieniem dla Pekinu. Chiny z pewnością wykorzystają tę sytuację, by już nikt nie miał wątpliwości, że na kontynencie azjatyckim jest jedno mocarstwo.

Szanghajska Organizacja Współpracy skupia Rosję, Chiny, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan i Uzbekistan.