Lotnisko w Bergamo (Włochy, Lombardia), obsługujące tanie połączenia lotnicze z i do Mediolanu, zostało we wtorek tymczasowo zamknięte po śmiertelnym wypadku na płycie lotniska. Zginął tam mężczyzna, który – jak podkreślają służby – nie był ani pasażerem, ani pracownikiem portu lotniczego. Do tragedii doszło, gdy ofiara została wciągnięta przez silnik samolotu przygotowującego się do startu.
Do zdarzenia doszło we wtorek rano. Jak poinformowały władze lotniska, na które powołuje się agencja Reutera, operacje lotnicze zostały zawieszone od godziny 10:20 do 12:00 czasu lokalnego "z powodu problemu, który wystąpił na drodze kołowania". Na miejscu pracują służby, a okoliczności tragedii badają odpowiednie służby.
Rzecznik lotniska potwierdził, że w wyniku incydentu zginął mężczyzna, który nie był ani pasażerem, ani członkiem personelu portu. Według agencji ANSA, ofiara została wciągnięta przez silnik samolotu linii Volotea, przygotowującego się do startu. Włoskie biuro prasowe hiszpańskiego przewoźnika nie udzieliło na razie komentarza w tej sprawie.
"Corriere della Sera" informuje, że mężczyzna wbiegł na lotnisko, przedzierając się pod prąd. Pod terminalem pozostawił swój samochód, by później wpaść do hali przylotów i przebiec przez drzwi bezpieczeństwa, prowadzące bezpośrednio na płytę lotniska.
Gdy zbliżył się do samolotu wykonującego manewr tzw. pushbacku (wyjazdu z parkingu na pas startowy), został wciągnięty przez silnik maszyny.


