Wielki hit tegorocznego Festiwalu w Cannes i powiew świeżego powietrza w sztuce X muzy - tak zapowiadany był kręcony w Wersalu nietypowy film kostiumowy Sofii Coppoli "Maria Antonina". Nietypowy, bo m.in. z muzyką rockową.

Reakcje krytyków na pokazie prasowym były mieszane - od gwizdów do oklasków. To, że na francuskim festiwalu słychać było gwizdy to nic dziwnego. Wielu Francuzów uważa bowiem, że Wersal pokazany przez Amerykankę w niezbyt pochlebnym świetle i okraszony dodatkowo anglosaską muzyką rockową to istne świętokradztwo.

Z tego właśnie powodu udziału w filmie odmówił m.in. Alain Delon. W „Marii Antoninie” Sofii Coppoli ważny jest natomiast nie tyle Wersal ile pełna życia młoda kobieta, którą wprost duszą sztywne i bezsensowne dworskie konwenanse podobnie jak było to w przypadku księżnej Diany. Współczesna muzyka i mieszanie się epok sprawiają, że bohaterka jest nam bliższa. Zapominamy nawet, że chodzi o dzieło kostiumowe.