Dziękuję kibicom z Polski, dzięki nim pofrunęłam - cieszyła się świeżo upieczona mistrzyni świata Justyna Kowalczyk. Polka wywalczyła wczoraj złoty medal narciarskich mistrzostw świata w biegu łączonym 2 x 7,5 kilometra. W czeskim Libercu pofrunął również Kamil Stoch, który w rywalizacji skoczków na średniej skoczni uplasował się na doskonałej czwartej pozycji.

Justyna Kowalczyk dostarczyła kibicom wielkich emocji. Zwycięstwo zapewniła sobie dopiero na ostatnich metrach trasy, ale - jak zapewnia - realizowała przemyślaną strategię. Niektórzy na pewno widzieli, że gdzieś tam odstaję na parę metrów, ale... Dziewczyny trochę szarpały, ja nie chciałam szarpać - oceniała swój występ, gdy pierwsze emocje nieco już opadły:

Sobotnie złoto to już drugi krążek Polki na mistrzowskiej imprezie. W czwartek zdobyła brąz w biegu na 10 kilometrów.

Z sukcesów Justyny Kowalczyk dumni są mieszkańcy Kasiny Wielkiej w Małopolsce, skąd pochodzi mistrzyni. Jest naszą chlubą. Aż się popłakaliśmy z małżonkiem - mówią reporterowi RMF FM Maciejowi Pałahickiemu:

O miejsce na podium otarł się natomiast Kamil Stoch. Młody reprezentant Polski oddał dwa równe skoki na średniej skoczni - 99,5 i 100,5 metra, które zapewniły mu czwartą pozycję. Ale - jak sam przyznaje - mogło być lepiej. Ja sobie zdaję z tego sprawę, że nie był to mój najlepszy skok, trochę go spóźniłem. Jak sobie o tym przypomnę, jak przyjadę do hotelu, to będę trochę zawiedziony - przyznawał:

Dotychczasowe polskie sukcesy na narciarskich mistrzostwach świata podsumował specjalny wysłannik RMF FM do Liberca Kuba Wasiak. Posłuchaj relacji: