Południowokoreańska armia poinformowała w niedzielę, że w okolicach rzeki Han w mieście Gimpo niedaleko Seulu odnaleziono żołnierza północnokoreańskiej armii, który zdezerterował. To już drugi taki przypadek w tym tygodniu.

Według dowództwa połączonych sztabów w Seulu północnokoreański żołnierz został zauważony ok. godz. 2.30 w niedzielę czasu lokalnego. Miał przepłynąć rzekę Han - która na północ od miasta Gimpo stanowi granicę między Koreami - przy użyciu kawałków pianki przyczepionych do ramion. Gdy południowokoreańscy żołnierze go zauważyli, miał krzyczeć: "Nie zabijajcie mnie. Jestem tu, żeby uciec z kraju".

Rozejm, ale bez układu pokojowego

To drugi przypadek dezercji z północnokoreańskiej armii w tym tygodniu. We wtorek wieczorem północnokoreański żołnierz przekroczył linię demarkacyjną w środkowej części tzw. strefy zdemilitaryzowanej rozgraniczającej oba państwa koreańskie i oddał się w ręce południowokoreańskich wartowników. Nie doszło przy tym do żadnej wymiany ognia.

Do poprzedniej dezercji przez granicę doszło 29 września ubiegłego roku. Od 2010 roku w ten sposób na Południe przedostało się nie więcej niż dziesięciu Koreańczyków z Północy. Oba państwa koreańskie pozostają w stanie wojny. Konflikt zbrojny między nimi zakończył się w 1953 roku rozejmem, ale układu pokojowego do tej pory nie podpisano.

(ug)