W miarę postępów śledztwa w sprawie wtorkowych zamachów na World Trade Center i Pentagon zatrzymywane są kolejne osoby. I to nie tylko w samych Stanach Zjednoczonych. Około 5:00 prezydent Filipin Gloria Arroyo poinformowała, że w czasie operacji w jednym z hoteli w Manili aresztowano kilku podejrzanych mężczyzn, którzy mogą mieć związek z zamachami w USA.

Amerykańskie i filipińskie służby specjalne wspólnie wkroczyły do jednego z hoteli w Manili. Aresztowano kilka osób, które mogły brać udział we wtorkowych zamachach. Władze Filipin nie podają jednak żadnych dalszych szczegółów. Zaledwie dzień przed atakami specjalna komisja amerykańskiego Kongresu wskazała na Filipiny, jako na kraj w którym działają współpracownicy saudyjskiego terrorysty Osamy bin Ladena, podejrzewanego o zorganizowanie wtorkowych zamachów na USA. Także na Filipinach, i to w tym samym hotelu w Manilli, zatrzymano przed sześcioma laty jednego ze sprawców pierwszego zamachu na World Trade Center. W samych Stanach Zjednoczonych, na dwóch nowojorskich lotniskach zatrzymano osiem osób, w tym mężczyznę, który posługiwał się fałszywym identyfikatorem pilota. Według telewizji ABC mężczyźni próbowali wsiąść do samolotu linii United Airlines z Nowego Jorku do Los Angeles. Mieli bilety z datą 11 września, czyli na dzień kiedy dokonano zamachów. ABC twierdzi, że mieli też wiele fałszywych dokumentów, świadectwa ukończenia kursów pilotażu z Florydy i plastikowe noże.

Tymczasem Stany Zjednoczone przygotowują się do odwetu. Najnowsze doniesienia wskazują, że w zamachach mogła uczestniczyć więcej niż jedna organizacja terrorystyczna. Wczoraj prezydent George W. Bush powiedział, że mamy do czynienia z pierwszą wojną XXI wieku. Zapowiedział też, że Ameryka poprowadzi świat w tej wojnie i odda przysługę przyszłym pokoleniom uwalniając je od plagi terroryzmu. Sekretarz stanu, Colin Powell jako pierwszy przedstawiciel administracji wprost stwierdził, że pierwszym podejrzanym jest Osama bin Laden. Powell zapowiedział także. że w przyszłym tygodniu jego zastępca pojedzie do Moskwy, by rozmawiać między innymi o sprawie Afganistanu. Sam Powell tymczasem kontynuuje budowę szerokiej koalicji przeciw terroryzmowi, podkreślił jednak, że Stany Zjednoczone podejmą działania odwetowe bez względu na to czy będą mieć poparcie międzynarodowe, czy nie.

Istotne znaczenie dla takiej operacji może mieć współpraca z Pakistanem – prezydent tego kraju zadeklarował już gotowość współpracy. W bardzo zdecydowanym tonie wypowiadał się wczoraj zastępca sekretarza obrony Paul Wolfowitz – według niego znaczna część z 20 miliardów dolarów, które Kongres zamierza przeznaczyć na bieżące potrzeby akcji ratunkowej i śledztwa, zostanie przeznaczona dla armii, która w najbliższym czasie będzie miała do wykonania poważne zadanie. Wolfowitz zapowiedział, że nie będą to pojedyncze, nawet intensywne ataki powietrzne – ma to być akcja, zmierzająca do całkowitego zniszczenie struktur państwowych, które udzielają terrorystom pomocy i schronienia. Komentatorzy przyjęli to jako zapowiedź zmiany rządu Talibów w Afganistanie. Posłuchaj także relacji naszego waszyngtońskiego korespondenta, Grzegorza Jasińskiego:

08:30