Samochód, który przed śmiercią prowadził piłkarz Jose Antonio Reyes, wypadł z autostrady przy prędkości 237 kilometrów na godzinę – pisze Onet powołując się na hiszpański dziennik „Mundo Deportivo”. W wypadku oprócz byłego zawodnika Arsenalu, zginął jego 23-letni kuzyn, a trzeci pasażer samochodu walczy o życie w szpitalu.

Nadmierna prędkość była główną przyczyną wypadku, w którym życie stracili były piłkarz Sevilli, Arsenalu, Realu czy Atletico Madryt Joe Antonio Reyes i jego 23-letni kuzyn, Jonathan. W sobotnie południe prowadzony przez zawodnika Brabus S550 (zmodyfikowany Mercedes klasy S) wypadł z drogi na autostradzie między Sewillą a Utrerą, rodzinnym miastem zawodnika. Od początku spekulowano, że przyczyną katastrofy mogła być nadmierna prędkość. To przypuszczenie potwierdziło śledztwo hiszpańskiej policji.

Jak podaje kataloński dziennik "Mundo Deportivo", który powołuje się na źródła w policji, samochód prowadzony przez Reyesa w momencie wypadku pędził aż 237 kilometrów na godzinę. Hiszpan od dawna miał nie prowadzić Brabusa S550, bowiem posiada wiele samochodów. Śledczy podejrzewają, że w aucie pękła jedna z opon, w której ciśnienie miało być niższe od zalecanego.

Niespełna 36-letni mężczyzna stracił panowanie nad samochodem, który wypadł z drogi, uderzył w bariery i koziołkował, a następnie się zapalił. W wypadku zginęli Reyes i jego 23-letni kuzyn, natomiast trzeci pasażer, kolejny kuzyn piłkarza Juan Manuel Calderon, walczy o życie w szpitalu, mając poparzone aż 65 procent powierzchni ciała.