Tragiczna historia z Australii. 29-letni brytyjski rugbista zginął w wypadku samochodowym – kiedy dowiedziała się o tym jego dziewczyna, zmarła w ciągu kilku godzin od tragedii.

29-letni Jason Francis bawił się razem z przyjaciółmi na imprezie w australijskim Perth. Kiedy chciał wrócić do domu, zadzwonił po taksówkę. Oczekując na taryfę, Francis został potrącony przez 18-letniego kierowcę. Ten wezwał pomoc, ale ratownikom nie udało się uratować życia mężczyzny.

Tuż po tragedii na miejscu wypadku pojawiła się jego dziewczyna, Alice Robinson. Była wstrząśnięta tym, co się stało.

Zdążyła jeszcze poinformować najbliższych przyjaciół o śmierci jej partnera, potem kontakt się z nią urwał. Następnego dnia została znaleziona martwa w swoim domu.

Policja wyjaśnia, jak doszło do śmierci kobiety. Wśród różnych hipotez najbardziej prawdopodobne jest samobójstwo.

"To byli fantastyczni ludzie"

Wielu znajomych nie może pogodzić się ze śmiercią pary. Wspominają, że oboje byli fantastycznymi ludźmi. To było dwoje najlepszych ludzi, jakich mogłeś spotkać - mówi Sam Diamond, prezydent FC Market Drayton Town, klubu sportowego, w którym grał Francis. Jason był osobą, która zawsze miała czas dla wszystkich. Uwielbiał rozmawiać, ćwiczyć. To byli po prostu fantastyczni, przyziemni, autentyczni ludzie - mówi Diamond.

Tuż po śmierci pary, ich przyjaciele postanowili zorganizować zbiórkę pieniędzy na sprowadzenie ciał do Wielkiej Brytanii. Oboje nie mieli zbyt licznej rodziny, dlatego to znajomi postanowili załatwić wszystkie formalności. 

Opracowanie na podstawie BBC: