Izrael blokuje prace przy usuwaniu skutków katastrofy ekologicznej u wybrzeży Libanu i Syrii – skarżą się międzynarodowe organizacje ekologiczne. Izraelczycy nie chcą się zgodzić na skontrolowanie z powietrza i zrobienie zdjęć potężnej plamy ropy, która rozciąga się na długości ponad 100 kilometrów.

Nie pozwolą nam, mimo, że byłby to francuski samolot, a więc neutralny, z państwa, które wysyła swe wojska do południowego Libanu. Nie pozwolą mimo bardzo precyzyjnego planu lotu – wyłącznie wzdłuż wybrzeża, 40 kilometrów i powrót. Jeden lot, który zająłby dwie, najwyżej trzy godziny - podkreśla amerykański ekspert ds. środowiska Rick Steiner.

Szacuje się, że w wyniku izraelskich nalotów do Morza Śródziemnego wyciekło około 15 tys. ton ropy. Międzynarodowa społeczność wstępnie ustaliła już plan pomocy – jednak zanim zacznie on być realizowany konieczna jest ocena sytuacji przez ekspertów i ekologów.