Największa fala przemocy w Iraku od czasu wyborów powszechnych w połowie grudnia. Na drodze na północy Bagdadu uzbrojeni napastnicy zaatakowali konwój 60 cystern z paliwem dla irackiej stolicy. 19 z nich całkowicie spłonęło.

Wcześniej w samobójczym zamachu na żałobników w miejscowości Mukdadija zginęło co najmniej 36 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. W sumie w środowych zamachach zginęło prawie 60 osób.

Mimo tragicznego bilansu ofiar amerykański prezydent docenił pracę i postępy irackich sił bezpieczeństwa. George Bush nie wykluczył nawet przekazania władzom Iraku kolejnych części państwa. Wciąż jednak nie padła data opuszczenia kraju przez wojska USA.