Parlament holenderski przegłosował rezolucję krytykującą antypolski portal Partii Wolności. Z projektem dokumentu wystąpił polityk z lewicowego ugrupowania D66, a poparł ją m.in. Hero Brinkman, były partyjny kolega Geerta Wildersa. Za rezolucją głosowali także politycy rządzącej chrześcijańskiej CDA.

Dokument nie niesie za sobą żadnych prawnych konsekwencji, ma jedynie znaczenie moralne i polityczne. Portal Wildersa w Holandii działa więc i nadal można na nim składać skargi na Polaków.

Na stronę Partii Wolności wciąż nie można wejść z Polski. Dostęp do portalu został zablokowany w poniedziałek późnym wieczorem. Dlaczego? Nie wiadomo. Być może został sparaliżowany serwer - wszak w tym samym momencie na portal wchodziło tysiące osób oburzonych istnieniem strony. Sami zresztą nawoływaliśmy do wysyłania e-maili z protestem do Geerta Wildersa.

Niewykluczone, że to sam administrator portalu specjalnie zawęził jego zasięg tylko do Holandii i zablokował do niego dostęp z Polski.

Istnieje także trzecia możliwość: atak hakerów.

Więcej skarg na założycieli niż imigrantów

Lider Partii Wolności tuż po założeniu portalu chwalił się, że liczba skarg na obcokrajowców, przychodzących za pośrednictwem portalu jest ogromna. Teraz okazuje się, że podane przez niego informacje nie były prawdziwe.

W ubiegłym tygodniu ujawniliśmy, że ze statystyk wynika, że większość osób wchodzących na strony ksenofobicznego portalu skarży się nie na obywateli Europy Środkowo-Wchodniej, ale na samych założycieli portalu.

Zaledwie jedna czwarta to rzeczywiście skargi na imigrantów. Większość z nich jest bardzo ogólna, pozbawiona jakichkolwiek konkretów. Tylko znikomą cześć skarg można potraktować poważnie.

"Tulipan to lipa". Nasz protest w sprawie portalu Geerta Wildersa

Zobacz również:

Przypomnijmy, że na początku lutego RMF FM i RMF24 uruchomiły akcję "Tulipan to lipa" - była to nasza odpowiedź na holenderski, ksenofobiczny portal. Większość naszych słuchaczy i internautów była zdania, że działalności Partii Wolności nie można zostawić bez odzewu.

Na RMF24.pl umieściliśmy plakat protestacyjny z hasłem "Tulipan to lipa". Mogliście go ściągać, i umieszczać na serwisach społecznościowych. Można go było również wysłać np. do ambasady Holandii lub do szefa Partii Wolności Geerta Wildersa. Przeczytaj o akcji "Tulipan to lipa".

W ten sposób chcieliśmy uświadomić Holendrom, że ich dobrobyt to także zasługa pracy Polaków oraz tego, że kupujemy holenderskie towary w polskich sklepach. Na ksenofobię - odpowiedzieliśmy humorem. Okazuje się, że mieliśmy rację. "Lipą" okazał się bowiem sam portal, który zamiast zbierać skargi na naszych rodaków, jak planowali pomysłodawcy, posłużył do skarżenia się na założycieli tej strony.