Słynny brytyjski piosenkarz Cliff Richard odwołał koncert w Katedrze Canterbury. Miał tam wystąpić 26 września. Powodem decyzji gwiazdora jest śledztwo prowadzone w sprawie przestępstwa seksualnego, w które rzekomo jest zamieszany.

Katedra to miejsce sakralne, a sir Cliff Richard jest osobą głęboko wierzącą. Jak oświadczył, nie chce, by bezpodstawne jego zdaniem zarzuty przyćmiły koncert zaplanowany w świątyni. Katedra Canterbury jest najważniejszym miejscem kultu dla Anglikanów.

W ubiegłym tygodniu, pod nieobecność piosenkarza, brytyjska policja przeszukała jego dom w Sunningdale w hrabstwie Berkshire. Służby podejrzewają, że na terenie jego posesji molestowano nastoletniego chłopca. Miało do tego dojść mniej więcej 30 lat temu.

Sir Cliff przebywa obecnie na wakacjach w Portugalii. Ma wrócić do Wielkiej Brytanii w przyszłym miesiącu. Gwiazdor stanowczo zaprzecza oskarżeniom, jakoby zamieszany był sprawę molestowania. Twierdzi, że od miesięcy wiedział o tym, iż w sieci krążą pomówienia dotyczące jego postępowania sprzed lat. Podkreślił, że są kompletnie fałszywe, a do tej pory nie komentował ich dlatego, by nie nadawać sprawie niepotrzebnego rozgłosu.

Muzyk zadeklarował, że zamierza w pełni współpracować z policją. Dodał jednak, że do zakończenia dochodzenia nie chce więcej komentować tej sprawy.

Cliff Richard uważany jest za brytyjską wersję Elvisa Presleya. Popularność zdobył w latach 60. ubiegłego stulecia. Uchodzi na Wyspach za jednoosobową instytucję kulturalną. Ma 73 lata.