Do 31 marca będzie obowiązywać przepis dający możliwość ograniczania dostaw gazu do dużych zakładów przemysłowych. W sytuacji kryzysowej te przedsiębiorstwa, które zużywają najwięcej surowca, będą musiały ograniczyć apetyt na błękitne paliwo, aby ratować innych odbiorców - między innymi indywidualnych.

Gaz-System, wnioskując do rządu przedłużenie rozporządzenia dającego możliwość ograniczeń dostaw, argumentuje, że „istnieje zagrożenie wystąpienia utraty bilansowej na rynku gazu ziemnego w szczycie 2009-2010”. Znaczy to tyle, że surowca może zabraknąć.

Dlaczego? Od początku roku do kraju nie wpływa gaz od spółki RosUkrEnergo. Rosyjski Gazprom wyrównywał niedobory tylko do końca września. Do tej pory nie udało się natomiast podpisać z nim nowego kontraktu. Rząd uspokaja - w związku z kryzysem spadło zapotrzebowanie na gaz.

Zbliża się jednak zima, a ta oznacza nie tylko wyższe zapotrzebowanie na paliwo, ale - co pokazują ostatnie lata - na przełomie roku tradycją stały się już rosyjskie wojny gazowe z sąsiadami. Dziś coraz głośniej jest o możliwej wojnie cenowej z Białorusią. Jak pokazuje historia, takie konflikty oznaczają, że i Polska ma przykręcony kurek z gazem.