Dziś we francuskim parlamencie prawdziwa bitwa. Lewicowa opozycja zgłosiła aż 137 tysięcy poprawek do rządowego projektu ustawy o prywatyzacji koncernu "Gaz de France". Rozpatrzenie dziesięciu milionów stron maszynopisu zajęłoby dziesięć lat.

Rząd Dominique’a de Villepina już grozi, że jeżeli lewicowa opozycja "nie opamięta się" i nie zaniecha tej największej w historii Francji operacji "obstrukcji parlamentarnej", to debata zostanie przerwana, a projekt prywatyzacji przegłosowany bez żadnych poprawek. Konstytucja umożliwia to w wyjątkowych przypadkach.

Ale na taki przebieg obrad lewica tylko czeka - ostatnim razem, kiedy rząd przeforsował w ten sposób ustawę o reformie kodeksu pracy, zakończyło się to największymi od ponad ćwierć wieku studenckimi zamieszkami w całym kraju. Tym razem sparaliżować kraj mogą związkowcy.

Opozycja ma więc nadzieję, że znowu przyprze do muru premiera Villepina i w ten sposób zaostrzy antyrządowe nastroje we Francji przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi.