Poziom Wełtawy jest najwyższy od kilku dni, ale na razie nie będzie się podnosił - uspokaja sztab kryzysowy. Przez stolicę Pragi przeszła już fala kulminacyjna. Jak informuje nasz specjalny wysłannik Marcin Buczek, nad miastem pokazało się słońce i od kilku godzin nie pada.

Stalowe zapory przeciwpowodziowe zamontowane na nadbrzeżach Wełtawy mają wytrzymać napór 3400 metrów sześciennych wody. We wtorek o poranku w ciągu sekundy rzeką przepływało nie więcej niż 3 tysiące metrów sześciennych. Prognozy pogody mówią jednak o kolejnych opadach. Jak podają synoptycy, w ciągu dwóch dni w okolicach Pragi spadło tyle wody, ile pada zazwyczaj w ciągu dwóch miesięcy.

Na polecenie prezydenta Milosa Zemana nawet straż zamkowa z Hradczan - dawnej siedziby czeskich królów - ma pomagać w działaniach służb ratunkowych. Gotowi jesteśmy do zaangażowania 60 członków straży zamkowej - będą gotowi do akcji i opuszczenia koszar 10 minut po wezwaniu - deklaruje dowódca tej formacji Radim Studeny.

W całym kraju obowiązuje stan klęski żywiołowej. W powodzi zginęło już sześć osób. Wczoraj w Pradze zarządzono ewakuację części mieszkańców. Na miejscu cały czas pracują żołnierze, którzy starają się usuwać skutki ulew.