Premier Wielkiej Brytanii Tony Blair oraz szef niemieckiej dyplomacji Joschka Fischer wybierają się do Waszyngtonu. Chcą osobiście złożyć kondolencje prezydentowi Bushowi. Jako pierwszy już dziś do Stanów Zjednoczonych dotrze prezydent Francji Jacques Chirac.

"Francja zamierza odgrywać pierwsze skrzypce u boku Amerykanów w walce z terroryzmem" - tak większa część nadsekwańskiej prasy komentuje tę podróż. Obaj przywódcy mają rozmawiać przede wszystkim o kształcie nowej międzynarodowej koalicji antyterrorystycznej, które kraje znajdą się w nowej międzynarodowej koalicji antyterrorystycznej i w jakim stopniu - o tym mają rozmawiać dzisiaj w Waszyngtonie prezydenci Stanów Zjednoczonych George W.Bush i Francji Jacques Chirac. Przed przyjazdem do USA Chirac przeprowadził już zresztą konsultacje telefoniczne w tej sprawie m.in. z prezydentem Rosji Władimirem Putinem oraz z licznymi przywódcami zachodnioeuropejskimi. Zdaniem wielu nadsekwańskich komentatorów Chirac będzie chciał zeprezentować w pewnym stopniu Unię Europejską. Francuski przywódca podkreślił bowiem, że istnieje daleko posunięta zgodność poglądów w sprawie walki z terroryzmem pomiędzy Francją i zdecydowaną większością pozostałych krajów Piętnastki. Wielu francuskich komentatorów podejrzewa jednocześnie, że Chirac będzie ostrzegał Busha przed niebezpieczeństwem globalnej wojny, jaką mogą wywołać zbyt pośpiesznie przeprowadzone ślepe ataki zbrojne na kraje arabskie.

Premier Wielkiej Brytanii będzie chciał przedyskutować z prezydentem George W. Bushem sprawę ataku terrorystycznego w USA - poinformował Biały Dom. Rzecznik Ari Fleischer powiedział, że Bush i Blair będą rozmawiać podczas roboczego obiadu. "Wielka Brytania udzieliła USA zdecydowanego poparcia po ataku terrorystycznym z 11 września. Ta wizyta stanowi ważny etap w podejmowanych przez prezydenta Busha wysiłkach w celu zbudowania międzynarodowej koalicji w wojnie przeciwko terroryzmowi" - podkreślił Fleischer.

07:00