Ostatnio w Polsce ukazała się książka zatytułowana "Naturalne przywództwo". Zawiera ona charakterystyki liderów firm komputerowych. Czy politycy też są takimi "naturalnymi przywódcami", czy może, aby przekonać społeczeństwo do swoich racji używają innych metod? W rozmowie z RMF FM sposoby działania polityków demaskuje psycholog Jacek Santorski.

Politycy są przede wszystkim makiawelistami, czyli manipulatorami - uważa Santorski. Według niego przywódcy próbując uzyskać wpływ na słuchaczy, starają się wywołać u nich trans, podobny do zbiorowej hipnozy. Służą temu takie mechanizmy jak klucz trójkąta dramatycznego lub czynnik identyfikacji.

Tzw. klucz trójkąta dramatycznego tworzą ofiary, prześladowcy i ratownicy. Tak, jak w tragedii greckiej - mówi Santorski. Łatwo można ten schemat odnaleźć w wypowiedziach prezydenta USA George'a W. Busha: Jest wielki postęp w wojnie przeciwko terroryzmowi, i pewnego dnia schwytamy terrorystów, gdziekolwiek się ukrywają. Wspólnie z naszymi przyjaciółmi znajdziemy ich i sprawiedliwości stanie się zadość - w tej wypowiedzi przywódcy Stanów Zjednoczonych prześladowcami są terroryści, ofiarami jesteśmy my, a ratownik to osoba wypowiadająca te słowa i jej sojusznicy.

I kolejny przykład: Cała nienawiść Saddama Husajna jest skierowana przeciwko nam. Ostatecznie jest to człowiek, który próbował zabić mojego ojca. Według Santorskiego do trójkąta dramatycznego dochodzi w tym przypadku czynnik identyfikacji. Poprzez odwołanie się do wspólnego doświadczenia (przecież każdy ma lub miał rodziców) Bush zwiększa prawdopodobieństwo uzyskania transu z odbiorcami jego wypowiedzi, tym samym przyjęcia i zaakceptowania jego stanowiska.

Jacek Santorski mówi, że w przypadku rządzonych można mówić o syndromie "żaby gotowanej na wolnym ogniu": żaba wrzucona do wrzątku od razu wyskoczy, ale kiedy stopniowo podwyższa się temperaturę żaba w garnku nie odczuje, że woda staje się coraz gorętsza.

Santorski podkreśla, że powinniśmy mieć świadomość, iż politycy znają techniki manipulacji. Wiedzieć, że rządzący np. świadomie nie wprowadzą jednej, szokującej podwyżki cen, która mogłaby wyprowadzić ludzi na ulice, ale nieregularnie będą podnosić ceny, a czasami nawet obniżać. A my się będziemy tak powolutku gotowali, gotowali, i nie zauważymy, że zmieniliśmy stan skupienia - kończy Santorski.

Foto: Archiwum RMF

18:45