Spotkanie w Lahti skończyło się źle – to zaskakująca relacja wysłanników hiszpańskiego dziennika „El Pais”. Korespondencja dziennikarzy zdecydowane odbiega od oficjalnych komunikatów, dotyczących spotkania szefów państw Unii Europejskiej oraz Rosji.

Według gazety, przywódcy krajów Wspólnoty wcale nie mówili jednym głosem, a atmosfera była serdeczna tylko na początku spotkania. Nie było też serdecznej wymiany poglądów z Władimirem Putinem, który źle przyjął krytykę ze strony republik bałtyckich, prezydenta Lecha Kaczyńskiego i szefa europarlamentu Josepa Borrella.

Tym, którzy wypominali mu nieprzestrzeganie praw człowieka w Rosji, oświadczył, że w Hiszpanii jest kilku burmistrzów oskarżonych o korupcję, a mafia pochodzi nie z Rosji, a z Włoch. W związku z tym kraje te nie mogą o niczym pouczać.

"El Pais" cytuje zdanie Borrella, które szczególnie zabolało Putina: "Bierzemy naftę z krajów gorszych od pańskiego, ale nasze zmartwienie polega na tym, że z wami chcemy się stowarzyszyć, a to wymaga, abyśmy podzielali pewne wartości".

Putin - piszą wysłannicy "El Pais" - zwracał się do uczestników przyjęcia po imieniu i nazwisku, pan taki i taki, pani taka a taka, z wyjątkiem trojga siedzących za stołem: "Angeli" (Merkel) "Tony'ego" (Blaira) i "Jacques'a" (Chiraca).

Sytuację próbował załagodzić prezydent Francji: Przybyliśmy tu, aby zanalizować problemy i znaleźć wspólne rozwiązania, nie zaś aby wyciągać problemy poszczególnych

krajów.