Do co najmniej 32 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych sobotnich wybuchów metanu w kopalni "Raspadskaja" w obwodzie kemerowskim na Syberii. W katastrofie rannych zostało 71 osób. Los 59 górników i ratowników jest nieznany.

Poinformował o tym w poniedziałek rosyjski minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Siergiej Szojgu. Minister znajduje się na miejscu wypadku i kieruje zespołem ponad 500 ratowników. Wśród zabitych jest 17 ratowników, którzy zjechali pod ziemię po pierwszym wybuchu.

Stan dwóch z 71 rannych lekarze określają jako skrajnie ciężki, siedmiu - jako ciężki, a ośmiu - średnio ciężki. W poniedziałek do Moskwy przetransportowano sześciu najciężej rannych.

Ekipom ratunkowym udało się dotrzeć do tych części kopalni, w których doszło do wybuchów. Wysoki poziom metanu spowodował, że wzrosło zagrożenie dalszych eksplozji, co uniemożliwiało akcję ratunkową.

Wiele ofiar śmiertelnych to właśnie ratownicy, którzy weszli do kopalni po pierwszej eksplozji. Drugi, mocniejszy wybuch zniszczył główny szyb wentylacyjny. Według ministra ds. sytuacji nadzwyczajnych Siergieja Szojgu, akcja ratunkowa została wznowiona, a system wentylacyjny, uszkodzony przez eksplozje, został naprawiony.

W korytarzu, gdzie doszło do pierwszego wybuchu, pracowało 20 górników. W całej kopalni pod ziemią przebywało w sumie 356 osób.

Kopalnia "Raspadskaja" została otwarta w 1973 roku. Jej dzienne wydobycie szacuje się na około 8 miliionów ton węgla.