Uwolnieni przez reżim Łukaszenki więźniowie polityczni spotkali się dzisiaj w Wilnie z dziennikarzami. "Na Białorusi panuje terror. Na temat tych technik represji będą kiedyś pisać rozprawy naukowe" - mówił aktywista Mikoła Dzjadok. Liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska zapowiedziała: "Razem z USA i sojusznikami w Europie będziemy dążyć do uwolnienia wszystkich więźniów politycznych na Białorusi".

Cześć z uwolnionych przez białoruski reżim więźniów politycznych dotarła bezpiecznie do Wilna. Dziś w stolicy Litwy wzięli udział w konferencji prasowej.

Więzienia opuściły 52 osoby, część z nich postanowiła jednak zostać na Białorusi.  

Każdy, kto został zwolniony, ma prawo wybrać: zostać w kraju lub go opuścić - mówiła Swiatłana Cichanouska, liderka białoruskiej opozycji. Dodała, że wypuszczenie więźniów nie oznaczało "prawdziwej wolności", ale było przymusową deportacją.

Przywołała przypadek Mikoły Statkiewicza, który odmówił wyjazdu z kraju i wrócił na Białoruś. Następnie - jak poinformował białoruski niezależny portal Zerkało - został uprowadzony przez zamaskowanych ludzi i wywieziony w nieznanym kierunku.

Cichanouska podziękowała prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi, a także jego wysłannikowi Johnowi Coale’owi, który w czwartek spotkał się w Mińsku z przywódcą Białorusi Alaksandrem Łukaszenką.

Trumpowi i amerykańskim negocjatorom dziękowali też uwolnieni więźniowie polityczni.   

Na Białorusi panuje terror. Na temat tych technik represji będą kiedyś pisać rozprawy naukowe - powiedział aktywista Mikoła Dzjadok, który wezwał do kontynuowania wsparcia dla osób prześladowanych na Białorusi.

Niektórzy z około 20 uczestników konferencji podzielili się swoimi doświadczeniami z okresu pobytu w więzieniu.

Według białoruskiej opozycji i organizacji praw człowieka, na Białorusi wciąż jest około 1300 więźniów politycznych. Wielu z nich zostało aresztowanych w reakcji na masowe protesty po sfałszowanych wyborach prezydenckich w 2020 r.