„Rosja karmi się strachem. To jest stara metoda (…) Przede wszystkim będzie chciała nas tym zastraszyć. My jesteśmy o tyle w komfortowej sytuacji, że po pierwsze te siły użyte w tych manewrach nie są rekordowo duże. A po drugie: my sami przeprowadzamy aktywnie ćwiczenia” – tak o rozpoczętych dzisiaj ćwiczeniach rosyjsko-białoruskich Zapad-2025 mówi Wojciech Kozioł z portalu Defence24. Politolog i specjalista nauki o bezpieczeństwie i stosunkach międzynarodowych był gościem Piotra Salaka w Radiu RMF24.
Dziś rozpoczynają się zakrojone na szeroką skalę rosyjsko-białoruskie ćwiczenia Zapad-2025, w których ma wziąć udział 13 tys. żołnierzy na Białorusi i - jak donosi litewski wywiad - 30 tys. w Rosji. Według informacji białoruskiego MON w trakcie manewrów zostanie przetestowane użycie rosyjskiego pocisku Oriesznik, zdolnego do przenoszenia głowic jądrowych.
Ćwiczenia od lat budzą niepokój krajów NATO, a w tym roku napięcie w regionie Europy Wschodniej jest szczególnie odczuwalne.
Dlaczego Rosja z Białorusią rozpoczynają dzisiaj ćwiczenia manewrów wojskowych? Czy są powody do obaw? Gość Radia RMF24 studzi emocje i wspomina o aspekcie wizerunkowym:
Rosja na pewno będzie chciała prężyć muskuły (...) Te manewry będą nie tylko sygnałem skierowanym w stronę NATO (...), ale też sygnałem skierowanym do wewnątrz i do swoich partnerów: Chin, Korei Północnej, Iranu oraz innych strategicznych sojuszników - wyjaśnia ekspert.
Czy ćwiczenia, które potrwają do wtorku, powinny budzić obawy, ze względu na liczbę żołnierzy, którzy wezmą w nich udział? Gość Radia RMF24 wyjaśnia: Dane są różne. Mówi się o trzynastu tysiącach na samej Białorusi i o około 20 - 30 tysiącach na terenach Rosji. Nie są to rekordowe manewry. Dużo większe miały miejsce w 2021 roku, tuż przed pełnoskalową inwazją na Ukrainę. Natomiast te liczby mogą się zmieniać (...) Ilość żołnierzy może być po prostu ruchoma w czasie - zaznacza Kozioł.
Gość Piotra Salaka wymienia trzy główne powody, dla których Rosja teraz zdecydowała się na ćwiczenia na Białorusi. Pierwszą przyczyną jest wykorzystanie doświadczeń, których nie da się przeprowadzić w warunkach wojennych. Ekspert wymienia m.in. sposoby dowodzenia i wykorzystanie bezzałogowców.
Druga kwestia należy do sfery propagandy i polega na straszeniu państw wschodniej flanki NATO. Trzecim powodem według eksperta może być test rozwiązań, które mogłyby wejść w życie podczas ataku na przesmyk suwalski, który ekspert odkłada w czasie ze względu na "niedużą liczbę żołnierzy".
Ze strony Białorusi padła informacja o ćwiczeniu procedur w związku z atakiem nuklearnym. Według Kozioła jednak jest to standardowa procedura: Rosjanie często wspominali o tym, że będą mieli na uwadze kwestie broni jądrowej przy swoich manewrach. To jest taki standardowy straszak i takie słowo klucz, którego Rosja używa - zaznacza ekspert Defense24.
Wojciech Kozioł wskazuje również, że Moskwa przeprowadziła szeroko zakrojoną mobilizację i wzrosła liczba żołnierzy, którzy wymagają przeszkolenia.
Gość Piotra Salaka tłumaczy przyczyny zamknięcia granicy z Białorusią przez Polskę: Zamknięcie jest symboliczne, bo pokazuje, że Polska stara się reagować. A to zamknięcie granic jest też dopełnieniem tego typu pokazu, że my na poważnie bierzemy ewentualne agresywne zachowania ze strony Rosji i Białorusi - wyjaśnia Kozioł.
W reakcji na rosyjskie manewry również kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego postanowiły przeprowadzić ćwiczenia: Nie tylko nasze dziesiątki tysięcy żołnierzy ćwiczą przy granicy, ale też są tam przedstawiciele państw sojuszniczych. Są Amerykanie z Piątego Korpusu. Więc to ma pokazać, że NATO jest zjednoczone, aktywnie pilnuje swoich granic na wschodzie (...) Cała wschodnia flanka NATO myśli w ten sam sposób o swoim bezpieczeństwie - podkreśla motywację państw sojuszniczych ekspert.
Opracowanie: Karolina Galus


