Pierwsze tej zimy opady śniegu w okolicach Waszyngtonu doprowadziły do masowego odwołania lotów, zakłóceń w dostawach prądu, a także zamknięcia pracy urzędów i szkół w regionie. Chwilowo uziemiony został też śmigłowiec prezydenta USA Joe Bidena i odwołano konferencję prasową w Białym Domu.

Burza śnieżna trwała kilka godzin. Miejscami spadło do 25 cm śniegu.

Najwięcej kłopotów śnieg i lód wywołał w transporcie lotniczym. Na lotnisku Ronalda Reagana w Arlington pod Waszyngtonem odwołano z tego powodu 84 proc. lotów, zaś na lotnisku Baltimore Washington International - 45 proc. Łącznie w całym kraju anulowanych zostało 2,8 tys. połączeń.

Problemy nie ominęły też prezydenta Joe Bidena, który w poniedziałek wracał do Waszyngtonu po świątecznym pobycie w rodzinnym domu w Wilmington, oddalonym od Waszyngtonu o ok. 150 km. Z uwagi na zaśnieżoną płytę lotniska w bazie Andrews Biden musiał czekać pół godziny na wyjście z maszyny. Uziemiony w bazie został też jego śmigłowiec Marine One. Dlatego prezydent z czym z lotniska musiał przemieścić się w kolumnie pojazdów, co zajęło około godziny.

W związku z opadami śniegu zamknięte zostały również urzędy federalne oraz szkoły w całym regionie. Odwołana została też konferencja rzeczniczki Białego Domu oraz rzecznika Departamentu Stanu.

Opady spowodowały zawalenie się wielu drzew i linii energetycznych. Jak podał dziennik "Washington Post", zakłócenia w dostawach energii dotknęły około pół miliona ludzi, głównie na przedmieściach Waszyngtonu w stanie Wirginia.

Poniedziałkowa burza była pierwszym opadem śniegu tej zimy. Ubiegły grudzień w Waszyngtonie był drugim najcieplejszym w historii pomiarów, zaś jeszcze w niedzielę temperatura sięgała 17 stopni.