Tym razem kandydatkę socjalistów we francuskich wyborach prezydenckich w pułapkę złapał komik, który zadzwonił do niej udając premiera Quebecu.

Mężczyzna mówiąc głosem premiera Quebeku podziękował Royal za to, że już kilka dni wcześniej opowiedziała się publicznie za niepodległością tej kanadyjskiej prowincji, co już wtedy wywołało burzę polemik.

Stwierdził, że było to odważne z jej strony, bo to tak jakby kanadyjski przywódca domagał się niepodległości Korsyki. Nie podejrzewając, że rozmowa jest nagrywana socjalistka odparła, że wcale nie jest przeciwna suwerenności Korsyki, ale poprosiła swojego rozmówce, aby nikomu tego nie powtarzał.

Zdaniem wielu komentatorów i liderów prawicy, Royal już całkowicie skompromitowała się jako kandydatka do najwyższego państwowego urzędu.