Antyrządowe protesty przeszły w czwartek przez kilka miast Serbii. Uczestnicy demonstracji domagają się nie tylko przyspieszonych wyborów, sprzeciwiają się też planom eksploatacji litu. Niespodziewanym gościem na manifestacji w Belgradzie była aktywistka Greta Thunberg.
- Antyrządowe protesty odbyły się w kilku miastach Serbii, m.in. w Belgradzie, Szabcu i Nowym Pazaru.
- Uczestnicy domagają się m.in. przyspieszonych wyborów, uwolnienia zatrzymanych protestujących. Sprzeciwiają się też eksploatacji litu
- Protesty są reakcją na wypadek na dworcu w Nowym Sadzie z 1 listopada 2024 r., w którym zginęło 16 osób.
- Greta Thunberg dołączyła do protestu w Belgradzie; wcześniej uczestniczyła w demonstracjach w innych krajach regionu.
- Demonstranci blokowali ulice, rozstawiali namioty, skandowali hasła przeciw prezydentowi Aleksandarowi Vucziciowi i policji.
- Od listopada 2024 r. w Serbii odbyło się niemal 20 tys. zgromadzeń i blokad dróg.
- Największe protesty miały miejsce 15 marca (275-325 tys. uczestników) i 28 czerwca (ok. 140 tys. osób).
Protest "Bunt młodzieży" zgromadził w dzielnicy Nowy Belgrad ponad tysiąc uczestników, którzy zablokowali ruch uliczny w kilku punktach tej części serbskiej stolicy. Protest jest kolejną z serii demonstracji organizowanych w Serbii po wypadku na dworcu kolejowym w Nowym Sadzie z 1 listopada 2024 roku.
W proteście bierze udział aktywistka Greta Thunberg, która w ostatnich dniach dołączała do demonstracji w Albanii, Macedonii Północnej, Kosowie i Czarnogórze. Zapowiedziała, że po Serbii planuje wyjazd do Chorwacji oraz Bośni i Hercegowiny.
Nawiązałam kontakt z lokalnymi aktywistami i wiele się dowiedziałam o tym, jak walka o sprawiedliwość i czyste środowisko jest nierozerwalnie związana z walką ze śmiercionośnym faszyzmem i nacjonalizmem - powiedziała Thunberg portalowi Maszina.
Demonstracje zorganizowano też w Szabcu na zachodzie Serbii, gdzie sprzeciwiano się m.in. planowanej eksploatacji litu. Protestujący podeszli pod siedzibę rządzącej Serbskiej Partii Postępowej (SNS), wokół której zgromadziła się grupa zwolenników władz. Oba zgromadzenia rozdzielają "znaczne siły policji prewencyjnej" - relacjonuje telewizja N1.
Demonstranci skandują obraźliwe hasła pod adresem prezydenta Serbii Aleksandara Vuczicia oraz policji. Atmosfera jest napięta - podali obecni na miejscu dziennikarze.
W ramach kolejnego protestu mieszkańcy położonego na południu Serbii Nowego Pazaru domagają się uwolnienia zatrzymanych wcześniej demonstrantów. Manifestanci rozłożyli w centrum miasta namioty, blokując jego ulice.
Dziś mija dziewięć miesięcy od wypadku na dworcu w Nowym Sadzie, w wyniku którego zginęło 16 osób - 15 na miejscu i jedna w szpitalu w wyniku odniesionych ran. Od początku listopada ubiegłego roku w Serbii utrzymują się masowe protesty, których uczestnicy domagają się odpowiedzialności władz za zaniedbania i korupcję, które - ich zdaniem - doprowadziły do tragedii.
Studenci, którzy od grudnia odpowiadają za organizację większości akcji, żądają opublikowania dokumentacji dotyczącej odbudowy dworca, postawienia przed sądem sprawców ataków na demonstrantów, wycofania zarzutów wobec protestujących i zwiększenia finansowania szkolnictwa wyższego o 20 proc.
W maju studenci dołączyli do postulatów żądanie organizacji przyspieszonych wyborów parlamentarnych. Władze pomysł ten odrzuciły.
Serbskie ministerstwo spraw wewnętrznych ogłosiło w czerwcu, że od początku listopada w kraju odbyło się niemal 20 tys. zgromadzeń i tyle samo blokad dróg. Protesty zorganizowane przez studentów 15 marca i 28 czerwca w Belgradzie były jednymi z największych w historii Serbii. Organizacja pozarządowa Archiwum Zgromadzeń Publicznych poinformowała, że 15 marca zebrało się od 275 tys. do 325 tys. osób, a 28 czerwca około 140 tys.


