George Galloway, niezależny deputowany do brytyjskiego parlamentu, od kilku dni występuje w… programie Big Brother.

Galloway, przeciwnik wojny w Iraku, został oskarżony o przyjmowanie łapówek od reżimu Saddama Husajna, brawurowo bronił się przed Kongresem USA. W czasie ostatnich wyborów odebrał rządzącej Partii Pracy jeden z najważniejszych okręgów wyborczych i został niezależnym posłem do parlamentu.

Teraz jednak postawił na nieco inną karierę. Od kilu dni paraduje na oczach milionów telewidzów w dresie z napisem Kuba i stara się szerzyć antyblairowską propagandę. Oglądamy go teraz na ekranach telewizorów z cygarem w ustach. Prawdę mówiąc, powinien być teraz w garniturze i nie w domu Big Brothera, a w parlamencie - to opinie niektórych Brytyjczyków.

Dziś w Izbie Gmin toczy się ważna debata, która dotyczy okręgu wyborczego Gallowaya. Polityk w niej nie uczestniczy, bo nie może się kontaktować ze światem zewnętrznym. Niektórzy komentują, że polityk ów kontakt dawno utracił…