To brytyjski Sąd Najwyższy powinien mieć ostatnie słowo w sprawie interpretacji prawa w Wielkiej Brytanii, a nie Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu - powiedział w opublikowanym w niedzielę wywiadzie minister sprawiedliwości Dominic Raab.

Zasugerował też, że ETPC nakłada zbyt wiele "obowiązków na państwo", zamiast po prostu bronić jednostek przed "nadmierną ingerencją".

W wywiadzie udzielonym "Sunday Telegraph" Raab - który w ramach przeprowadzonej w połowie września rekonstrukcji rządu został nowym ministrem sprawiedliwości, a przy okazji też zastępcą premiera - po raz pierwszy wskazał zakres obszarów w ustawie o prawach człowieka, gdzie będzie chciał zmian. To, że zamierza dokonać "przeglądu" ustawy pod kątem ograniczenia roli ETPC w brytyjskim systemie prawnym zapowiedział na konferencji Partii Konserwatywnej na początku października.

Chcemy, aby Sąd Najwyższy miał ostatnie słowo w sprawie interpretacji praw w kraju, a nie trybunał w Strasburgu. Chcemy również chronić i zachować prerogatywy parlamentu przed uszczuplaniem przez ustawodawstwo sądowe, za granicą, ale też w kraju - mówił Raab.

Jak ocenił, sytuacja, w której sędziowie w Strasburgu orzekali w sprawach dotyczących brytyjskich żołnierzy walczących za granicą jest "niewłaściwa". Odniósł się w ten sposób do obaw podnoszonych przez dowódców sił zbrojnych, że wojska brytyjskie są "narażane na niebezpieczeństwo" w związku z obawami, iż wobec żołnierzy mogą zostać podjęte kroki prawne na podstawie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Nie sądzę, by zadaniem Europejskiego Trybunału w Strasburgu było dyktowanie, czy to rzeczy dotyczących NHS (publicznej służby zdrowia - PAP), naszych świadczeń socjalnych, czy to naszych sił policyjnych - mówił Raab. Wyjaśnił, że decyzje dotyczące świadczeń publicznych powinny być regulowane przez pochodzących z wyboru parlamentarzystów, a nie "wyroki sądowe".

Raab wskazał też, że wykorzystywanie przez zagranicznych przestępców istniejącego w ustawie o prawach człowieka zapisu o prawie do życia rodzinnego, aby w ten sposób blokować ich deportację, jest poważnym problemem, którym zamierza się zająć. Jak mówił, rocznie jest między 100 a 200 przypadków, by poprzez ten zapis przestępcy uniemożliwiali swoją deportację.