"Nagle wszystko zgasło – światła w mieszkaniach, na ulicach, nawet sygnalizacja świetlna przestała działać. Wszyscy byli zdezorientowani" – relacjonuje Polka mieszkająca w Lizbonie. Blackout na Półwyspie Iberyjskim sparaliżował życie mieszkańców Portugalii i Hiszpanii. W rozmowie z RMF24 Polka mieszkająca w Lizbonie opowiada, jak wyglądały pierwsze chwile po awarii i jak radzili sobie ludzie w stolicy Portugalii.
- Na Półwyspie Iberyjskim doszło do poważnej awarii energetycznej. Prądu zabrakło w wielu regionach Portugalii i Hiszpanii, a także Francji.
- Blackout dotknął m.in. Lizbonę, gdzie nagle zgasły światła w domach, sklepach i na ulicach.
- Polka mieszkająca w Lizbonie relacjonuje, że mieszkańcy byli zaskoczeni i zdezorientowani, a komunikacja miejska została sparaliżowana.
Na razie nie wiadomo jeszcze, co się stało, co jest przyczyną tej olbrzymiej awarii. Jedyne co, są krótkie wzmianki w wiadomościach tutaj, że nie ma prądu w całej Portugalii kontynentalnej i Hiszpanii. (...) Wygląda na to, że na wyspach portugalskich jest prąd - powiedziała w rozmowie z RMF FM pani Martyna - Polka mieszkająca w stolicy Portugalii, Lizbonie.
W poniedziałek na Półwyspie Iberyjskim doszło do ogromnej awarii zasilania, które objęła Portugalię, Hiszpanię i Francję.
Co tutaj piszą? Nie wiedzą, co jest przyczyną. Piszą, że niektóre szpitale mają problem z generatorami. Boją się np. o szczepionki w lodówkach. Lekarze, pielęgniarki nie mogą mieć dostępu do komputerów. Uniwersytety niektóre też nie są w stanie funkcjonować bez generatorów. Niektóre normalnie funkcjonują. Z tego, co wiem, w metrze w Lizbonie metro się zatrzymało przez awarię w tunelach. Ludzie są w środku, w wagonach, starają się ich tam wydostać ze środka. Także na razie jest bardzo mało wiadomo na ten temat, co jest przyczyną - opowiedziała nasza rozmówczyni, cytując napływające do niej informacje.
Polka dodała, że na razie nie ma informacji o przyczynach zdarzenia.
Może w najbliższych godzinach coś będzie wiadomo więcej na ten temat - usłyszeliśmy.
Nasza rodaczka nie mogła potwierdzić informacji dotyczących powszechnych awarii sygnalizacji świetlnej, ponieważ w jej okolicy, na obrzeżach stolicy, ruch działa normalnie.
Przyznała jednak, że w jej domu zabrakło energii.
Właśnie zaczęło się od tego, że myślałam, że to tylko u mnie w bloku, ale też widziałam później, że sąsiedzi wychodzili z domu i na ulicy rozmawiali, czy jest prąd, czy nie ma. Później na czacie rodzina męża zaczęła wypisywać z różnych punktów w aglomeracji lizbońskiej, że też nie mają prądu. Później koledzy z Porto też pisali, że są bez prądu i stąd zaczęliśmy się dowiadywać, że to jest coś większego - opowiedziała.
W niedzielę w Portugalii, Hiszpanii i Francji doszło do ogromnej awarii zasilania.
Operatorzy 112 w Madrycie poprosili, aby korzystać z numeru alarmowego jedynie w nagłych przypadkach.
"Działamy dzięki własnym generatorom" - podkreśliło 112 Comunidad de Madrid na platformie X.
W Lizbonie, Madrycie, Walencji Barcelonie przestało funkcjonować metro. W stolicy Katalonii setki osób było uwięzionych w wagonach kolejki. Ochrona zablokowała wejścia do stacji, aby w środku nie gromadziły się kolejne osoby.
Hiszpański operator sieci Red Electrica podał, że na razie nieznana jest przyczyna awarii, nazywając zdarzenie najpoważniejszą sytuacją tego typu w historii kraju. Firma szacuje, że przywrócenie funkcjonowania sieci może potrwać do późnych godzin wieczornych.
Portugalskie Narodowe Centrum Cyberbezpieczeństwa w wydanym oświadczeniu podkreśliło, że obecnie nie ma sygnałów świadczących, że chodzi o atak hakerski. Według źródła we władzach Portugalii, cytowanego przez agencję AP, wygląda na to, że problemy z dostawami prądu miały źródło po stronie Hiszpanii.