Białoruś prowadzi w Brukseli lobbing na szeroka skalę. Za wszelką cenę białoruscy dyplomaci chcą powstrzymać Unię Europejską przed wprowadzeniem sankcji. Białoruska ambasada przy Unii dwoi się i troi, by sankcje były jak najmniej dotkliwe.

Białoruski minister spraw zagranicznych trzy dni czekał w Brukseli na odpowiedź, czy szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton zechce się z nim spotkać. Dosłownie przebierał nogami. Ostatecznie do spotkania dojdzie jutro.

Również eurodeputowany Jacek Protasiewicz, odpowiedzialny w europarlamencie za stosunki z Białorusią, przyznaje, że spotka się białoruskim ambasadorem.

Nie wygląda jednak na to, aby białoruska ofensywa się powidła. Protasiewicz zapowiada ostrą rezolucję europaparlamentu z żądaniem sankcji wizowych dla białoruskiej nomenklatury i zapowiedzią zawieszenia udziału Białorusi w programie Partnerstwa Wschodniego.

Już jutro w europarlamencie odbędzie się nadzwyczajne przesłuchanie w sprawie Białorusi, w obecności przedstawicieli białoruskiej opozycji dyskutowany będzie projekt rezolucji, który Parlament Europejski przyjmie w przyszłym tygodniu.

Natomiast 32 stycznia szefowie dyplomacji UE podejmą decyzję o sankcjach wobec Mińska.