Zapadły pierwsze wyroki w sprawach demonstrantów, którzy zostali zatrzymani w Mińsku, kiedy próbowali uczcić rocznicę rozpędzenia protestu po wyborach prezydenckich z grudnia ubiegłego roku. Dziewięć osób spędzi w areszcie od trzech do dwunastu dni.

Dwie osoby skazano na karę 12 dni aresztu, cztery - na 10 dni aresztu, dwie na 7 dni, a jedną - Ihara Hrycewicza - na 3 dni. Ojciec tego ostatniego twierdzi, że jego 28-letni syn cierpi na nowotwór, ale milicja nie pozwoliła przekazać mu leków. Wymierzane są także grzywny. Wszystkie osoby skazywane są za udział w nielegalnym zgromadzeniu.

W poniedziałek wieczorem mieszkańcy Mińska wyszli na główną ulicę miasta - prospekt Niepodległości - by zapalić wzdłuż niej oraz na przylegających placach znicze w rocznicę rozpędzenia powyborczego protestu. Według obrońców praw człowieka, zatrzymanych zostało około 50 osób. Podobne dane podała państwowa agencja BiełTA, powołując się na rzecznika mińskiej milicji. Zgodnie z tą informacją, za naruszenia porządku publicznego zatrzymano 46 osób, z czego 14 zwolniono bez spisania protokołu.

Według niezależnego Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy (BAŻ), w poniedziałek w Mińsku i innych miastach zatrzymano też dziewięciu dziennikarzy.

19 grudnia 2010 roku w Mińsku brutalnie zdławiono protest przeciwko oficjalnym wynikom wyborów. Dawały one prawie 80 procent poparcia urzędującemu prezydentowi Aleksandrowi Łukaszence. Po demonstracji do aresztów trafiło ponad 600 osób. Kilkadziesiąt stanęło przed sądem w sprawie karnej o masowe zamieszki, ponad 20 skazano na pobyt w kolonii karnej. W więzieniach pozostają m.in. byli kandydaci opozycji w tych wyborach Andrej Sannikau i Mikoła Statkiewicz.