Kilku rosyjskich działaczy praw człowieka zostało pobitych, a kilkunastu aresztowanych, gdy zgromadzili się w pobliżu kwater głównych FSB w centrum Moskwy, domagając się ujawnienia prawdy o wydarzeniach w Biesłanie przed dwoma laty.

W czasie szturmu sił specjalnych na zajętą przez czeczeńskich terrorystów szkołę zginęło wówczas ponad 330 zakładników, w większości dzieci.

W zeszłym tygodniu rosyjski deputowany, członek komisji śledczej Jurij Sawaljew, w opublikowanym raporcie wprost obarczył Kreml odpowiedzialnością za wydarzenia w Biesłanie. Jego zdaniem służby specjalne celowo przeprowadziły szturm, bo dostały z góry wyraźne polecenie - ważniejsze jest zabicie czeczeńskich terrorystów niż ocalenie zakładników.